Tak się ostatnio rozpisywałam o diecie, a tutaj tort... Ale bez obaw - cały dzień jadłam warzywa oraz owoce i makaron pełnoziarnisty, a koło 18.00 zjadłam jeden niewielki kawałek tortu (trudno nie zjeść przecież!) i już nic. Nawet lodów ryżowych, które sobie obiecałam wcześniej na dziś. No, tylko kawa bez cukru.
Przepis jest z bloga matki weganki (znajdziecie go tutaj TUTAJ - rozejrzyjcie się tam, ciekawie bardzo) - to chyba jej blog, oraz I cant believe it's vegan (oj, i tu ciekawie bardzo), najbardziej przypadły mi do serca przed rokiem - ta prostota wypowiedzi autorek, łatwe przepisy i zwyczajne, domowe zdjęcia potraw oraz codzienności wegańskiej spowodowały, że odważyłam się założyć i prowadzić swój blog. Później oczywiście pojawiły się inne inspirujące mnie blogi (nie będę tu wszystkich wymieniać, bo zbyt długo - wszystkie one i wiele innych są na pasku po prawej stronie). Początkowo Weganizm Udomowiony to miała być internetowa książka kucharska - chciałam pisać, żeby pamiętać przepisy, żeby łatwiej było wytrwać w weganizmie gotując również dla mięsożerców, bo różnie z tym bywało, niestety. Miało to wyglądać tak - jeden post to jeden przepis, ale ostatnio skłaniam się ku pisaniu również o sobie, o tym co przeżywam, czasem się pożalę, albo podzielę radością, dorzucę jakieś przemyślenia na ten lub inny temat - taka jakaś wewnętrzna potrzeba - musicie to jakoś przetrwać w moim wykonaniu ;)
Ale, ale - o torcie miało być, a ja tu się wynurzam...
Ciasto:
- 2 szklanki mąki pszennej
- szklanka cukru (opcjonalnie możemy dać mniej lub więcej)
- 3 łyżeczki sody oczyszczonej
- 1 szklanka wody gazowanej (w oryginale było mleko sojowe, ale jedno z moich dzieci jest na soję uczulone - pisałam nie raz chyba)
- 3 łyżki soku z cytryny
- 3 łyżki kakako
- szczypta soli
- 2 torebki cukru waniliowego
- ½ szklanki oleju roślinnego
Ciasto wystudzić zupełnie, pokroić na 3 placki - 2 dolne nasączyć (tu sok jabłkowy z kartonu), posmarować dżemem (u mnie porzeczkowy), na dżem położyć np. pokrojone w plasterki banany (tudzież inne owoce, wiadomo...) i przełożyć bitą śmietaną kokosową.
Bita śmietana kokosowa:
- 2 puszki mleka kokosowego wcześniej schłodzone w lodówce - w oryginale autorka poleca dobę, mnie wystarczyły 3 godziny, ale oczywiście im więcej tym lepiej - pewnie lepiej by się rozdzieliła biała masa od płynu
- 3/4 szklanki cukru pudru
- 1 torebkę cukru waniliowego
- 2 śmietan-fixy, dla utrzymania sztywności śmietany
Gdy ciasto juz wystudzone przełożyć tym co wymieniłam wcześniej. Można ozdobić owocami, jak w oryginale, albo utartą czekoladą, bananami i dżemem, jak u mnie.
Cyferki wycięłam z papieru, położyłam na torcie i obsypałam czekoladą. Oczywiście papier po wszystkim usunęłam ;)
Cyferki wycięłam z papieru, położyłam na torcie i obsypałam czekoladą. Oczywiście papier po wszystkim usunęłam ;)
Tort czekał na jubilata w lodówce
Pięknie wygląda ten tort :) Swoją drogą wegański tort to nie lada wyzwanie, gratulacje !
OdpowiedzUsuńOj, też tak myślałam, ale okazuje się, że najtrudniej jest zacząć - potem już wena niesie... ;)
UsuńDziękuję :)
a zdarzylo sie Tobie, zeby podczas ubijania masy kokosowej ona sie zwazyla? U mnie sie niestety tak stalo :(
OdpowiedzUsuńnigdy jeszcze nic takiego mi się nie przytrafiło
Usuńnie potrafię pomóc niestety
Zrobiłam tort z przepisu! Wyszedł pyszny. Efekty umieszczam na blogu oraz pozwolam sobie podlinkować powyższy post :), żeby każdy mógł skorzystać z przepisu :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńzajrzałam na blog - Twoja wersja tortu wygląda bardzo smakowicie :)
Usuńdzięki za podlinkowanie
pozdrawiam! :)
Ja podejme sie takiego wyzwania dzis mam nadzieje ze bedzie tak samo dobry jak twoj
OdpowiedzUsuń