sobota, 3 sierpnia 2013

Parówki w szlafroczkach


Ekspresowe danie, bo robione w pośpiechu przed wyjazdem. Coś podobnego (w wersji mięsnej) widziałam w "Przepisie na życie" (ekhem...obejrzałam w lipcu wszystkie 4 sezony... ;p )


I teraz najważniejsze: żeby nie wyszły zakalce ciasto (a najlepiej wszystkie składniki) powinno być bardzo zimne - prosto z lodówki. Podczas przygotowania należy się zatem uwijać.

Potrzeba:

  • opakowanie ciasta francuskiego prosto z lodówki (sprawdź w składzie czy jest wegańskie - większość jest)
  • 3 parówki sojowe (u mnie wędzone)
  • kilka suszonych pomidorów z zalewy ziołowej pokrojonych w paseczki
Parówki przekroić wzdłuż na pół , układać na cieście wraz z paseczkami pomidorów. Ciasto odkroić tuż za parówką, zawijać jeden bok ciasta na drugi, brzegi docisnąć widelcem, pokroić na mniejsze kawałki a wierzch ciasta naciąć. Piec ok 15 minut w temp. 200st. do lekkiego zrumienienia.



Kaszotto

Upał. Źle znoszę upały. Nic mi się nie chce. Leżałabym tylko w cieniu, w bezruchu, sącząc coś chłodnego, które to coś ktoś by mi jednak donosić, bo przecież nic mi się nie chce. Do tego książka i w zasadzie upał byłby znośny.
Byłby...
Nie ma jednak uprzejmych donosicieli, jest za to rodzina domagająca się posiłku. Kaszotto z kaszy gryczanej niepalonej jest w sam raz - lekkie i szybkie danie na upał. Do tego najlepiej pasują kwaskowe ogóry kiszone (produkcji M. - genialne mówię Wam!) i pomidorki koktajlowe z cebulką, solą i pieprzem.

Użyjemy:

  • 200g kaszy gryczanej (u mnie niepalona - 2 woreczki po 100g.)
  • 1 średnia cebula pokrojona drobno
  • 5 sporych pieczarek pokrojonych grubiej
  • 2 ząbki czosnku roztarte z solą
  • 200g (1/2 paczki) mrożonego zielonego groszku
  • pieprz i sól do smaku
  • wrzątek
  • olej
Cebulę podsmażyć w garnku na oleju do lekkiego zrumienienia, dodać pieczarki, posolić i dusić kilka minut. Dodać groszek, a po chwili czosnek i pieprz. Po 2-3 minutach duszenia (pod przykryciem) dodajemy kaszę i dolewamy wrzącą wodę - tyle, żeby nie wystawała ponad masę warzywno-kaszową - myślę, że na początek można wlać ok. 2/3 szklanki, ale mieć w pogotowiu resztę wrzątku w celu ewentualnego dolewania. Ja nie musiałam dolewać. Przykryć garnek i gotować na wolnym ogniu (najlepiej na płytce zapobiegającej przywieraniu) przynajmniej 15 minut. 
Gaz wyłączyć i można pozwolić potrawie dojść pod przykryciem krojąc w tym czasie ogórki i pomidory, tudzież inne warzywa.


Wczoraj załatwiałam sprawy "na mieście" i o mały włos miałabym okazję spróbować burgera z Krowarzywa, ale okazało się, że sprawy zakończyłam na tyle wcześnie, iż przybyłam na miejsce przed otwarciem. Zawróciłam zatem do jednej z lepszych kebabowni na Nowogrodzkiej 22 (wejście na tyłach Novotelu, od Parkingowej tuż koło restauracji Dubrownik), która, jak głosi ulotka, zwie się Egipt Restaurant, choć w przewodnikach w internecie występuje jako Grill Bar Egipt. Nic to, coś o nazwie koshery w cenie 10zł całkiem mnie zadowoliło. Smaczne, choć dosyć tłustawe (mogła być do tego jakaś surówka w zestawie, a nie było...) - na dnie miski ryż i 2 rodzaje makaronu, na wierzchu gotowana soczewica, ciecierzyca i zrumieniona na chrupiąco cebulka. Obsługa kumata (jadłam danie po raz pierwszy) i bardzo miła - kelnerka odpowiednio polała sosami danie - pomidorowy do ziaren i cytrynowy do cebuli.
Do tego w gratisie mini szklaneczka z mocną, aromatyczną herbatą.
W menu widziałam też hummus z chlebkami oraz falafel.



A tu ja sprzed kilku dni na tarasie uroczego domku mojej znajomej na Mazurach - ach...powspominać, dobra rzecz...!


niedziela, 28 lipca 2013

Zupa czereśniowa w sam raz na upalne lato

Trochę mi się zeszło z tą przerwą od pisania. W zasadzie było to kompletne oderwanie się od internetu - nie pisałam bloga, ale też prywatnie zniknęłam z Facebooka i zaprzyjaźnionego forum. Na każdy przesyt najlepszy jest post. ;)

Wracam z zupą czereśniową. Nigdy nie lubiłam zup owocowych. Mama ich nie gotowała (widocznie też nie przepadała za nimi), a w szkolnej stołówce przypominały raczej cienki, letni kompocik z rozgotowanymi kluskami. Jadałam więc w takich dniach tylko drugie danie zapijając "zupą owocową" nalaną ukradkiem do kubka, gdyż panie stołówkowe pilnowały, żeby jednak zjeść to "coś" w formie, którą sobie założyły na dany dzień. W końcu plan musiał być wykonany, prawda... No mówię Wam, było traumatycznie.

Tym razem mieliśmy nadmiar czereśni  i M. zaproponował taką zupę właśnie. Hmmm... Uznałam, że trzeba to potraktować jako wyzwanie. Nie może to być zupa byle jaka. Musi to być zupa aromatyczna, kwaskowa, orzeźwiająca, w sam raz do jedzenia na zimno i na gorąco. No i musi przypominać zupę właśnie, a nie jakiś okropny, anemiczny kompocik.
Wyszło tak:



...a smakowało jeszcze lepiej - wtrząchnęłam na gorąco cały talerz plus repetę.

Posiłkowałam się przepisem z TEGO bloga , ale oczywiście musiałam go dostosować do swoich możliwości.
A możliwości były takie:

  • wydrylowane czereśnie - tak ze 2,5 -3 litry
  • 2 garście wiśni - także wydrylowanych
  • płaska łyżeczka kardamonu
  • płaska łyżeczka cynamonu
  • łyżeczka cukru waniliowego
  • cukier - według uznania
  • kisiel żurawinowy 
  • sok z 3 pomarańczy 
  • mleko koko 
Z tym drylowaniem jest najwięcej roboty, gdyż dostępne na rynku drylownice zostawiają przynajmniej 50% pestek w owocach, trzeba zatem każdą sztukę sprawdzić. No, troszkę to trwało... Ale jak już się przez to przebrnie reszta jest łatwizną.
Wrzucamy zatem pozbawione pestek owoce do 5-litrowego gara, zalewamy wodą tak, żeby była ok. 5 cm nad owocami. Dodajemy cukier oraz przyprawy i gotujemy jakieś 20 minut (od momentu zawrzenia) na wolnym ogniu. Gdy uznamy, że czereśnie wystarczająco się rozgotowały (każdy niech gotuje według własnego uznania - są dosyć twarde w porównaniu z wiśniami, ale ja lubię gdy nie rozpaćkają się w zupie), dolewamy rozmieszany w wodzie kisiel, a po ponownym zagotowaniu już tylko sok z pomarańczy.
Można jeszcze tylko wyregulować cukrem ewentualną nadmierną kwasowość zupy i już można podawać. Najlepiej z makaronem - malutkimi muszelkami, i kilkoma łyżkami mleka kokosowego dodanego już na talerzu.
Pyszna na gorąco i na zimno, kiedy to dodatkowo orzeźwia.
I powiem Wam, że chyba od teraz polubię zupy owocowe ;)


LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...