środa, 19 lipca 2017

Warzywny krupnik jaglany z pomidorami

Krupnik to taka zwyczajna zupa z kaszą. Ale przecież nigdzie nie jest napisane, że tylko z jęczmienną. Dziś wsypałam kaszę jaglaną. No i warzywa - dlaczego tylko zwykła włoszczyzna? A groszek? A Kalafior? A Pomidory...? Zaszalejmy nieco kulinarnie... ;)


Warzywny krupnik jaglany z pomidorami:
-2 średnie marchewki pokrojone w kostkę
-1 spora cebula
-10 cm pora
-1/2 średniego kalafiora podzielonego na mniejsze kawałki
-1 szkl. zielonego groszku (raczej świeży lub mrożony, nie z puszki)
-2 łyżki suchej kaszy jaglanej
-5 pomidorów (najlepsze takie podłużne - mają najwięcej czerwonej substancji i najmniej pestek)
-sól, pieprz
-1 pełna łyżka oregano
-1 pełna łyżeczka czosnku granulowanego
-1 łyżka Vegety Natur (bez glutaminianu sodu - lub 1 litr bulionu warzywnego jeśli macie w zapasie)
-1/2 szkl. mleka kokosowego
-2 łyżki oleju
-sok z połowy cytryny
-woda
-koperek

W garnku zeszklić na oleju pokrojoną cebulę. Dodać resztę warzyw (oprócz kalafiora i pomidorów), kaszę oraz przyprawy i sól - smażyć chwilkę mieszając. Wlać wodę - tyle, żeby trochę przykryła warzywa, i tak będzie trzeba dolewać. Doprowadzić do wrzenia, zmniejszyć płomień i gotować pod przykryciem ok 15 minut mieszając niekiedy (kasza może przywierać!). W razie potrzeby dolać nieco wody, ale nie przesadzać - dojdą jeszcze inne zawierające wodę składniki...
Dodać pokrojone w grubszą kostkę pomidory* oraz kalafior i znów po zawrzeniu gotować ok kwadransa.
Dodać mleko i sok z cytryny. Zamieszać. Zagotować.
Podawać z koperkiem

*Jeśli potrzebujesz, sparz wrzątkiem i obierz pomidory, i dopiero wtedy wrzuć do zupy - ja wolę pływające skórki :)

poniedziałek, 10 lipca 2017

Kremowy sos z pomidorów

Pomidory w sklepach i na straganach tanieją, warto więc pokusić się o zrobienie prostego, pysznego, kremowego sosu do makaronu. 


Kremowy sos z pomidorów:
-2 kg pomidorów (u mnie to chyba było nawet nieco więcej...)
-2 - 3 średnie cebule
-4 spore zęby czosnku
-3-4 łyżi oleju do smażenia
-ok 1/2 szkl wody
-2/3 szklanki mleka kokosowego (można użyć sojowe lub migdałowe, ale sos może stracić na kremowatości )
-1/8 kostki drożdży (ok 15 g - tak tak, nadal nie nabyłam płatków drożdżowych...)
-1 pełna łyża suchego oregano (jeśli masz, użyj oregano z doniczki, ale wówczas dodaj je dopiero do miksowania)
-1 pełna łyżeczka musztardy
-sól i pieprz

Do podania - szczypior, oliwki, prażone pestki słonecznika, makaron (u mnie ryżowy)


Cebule obrać, pokroić niezbyt drobno i zeszklić na oleju dodając sól ( 1 pełna łyżeczka, lub wg uznania).

W tym czasie pokroić dość grubo pomidory usuwając to zielone, twarde coś koło ogonka.

Do do cebuli dodać pokrojony niedbale czosnek, a po minucie smażenia pomidory. Podlać wodą, dodać oregano oraz drożdże i dusić pod przykryciem 30-40 minut mieszając co jakiś czas.

Następnie dodać musztardę, pieprz i mleko kokosowe, i zmiksować uczciwie na bardzo gładką masę.
Ewentualnie dosmaczyć solą lub szczyptą cukru. Podgrzewać jeszcze z minutkę mieszając, bo przywiera.

Podawać z makaronem i dodatkami.






W procesie nie wygląda to wszystko tak uroczo... ;)

środa, 5 lipca 2017

Udomowiona sałatka Cezar i placki poniekąd ziemniaczane


Są osoby, które zabierają się za smażenie placków ziemniaczanych mając w posiadaniu raptem trzy nieduże ziemniaki. I ja do tych osób należę. Na szczęście w zakamarkach lodówki znalazłam całkiem ładną marchewkę, oraz sporą cukinię, co uratowało dzisiejszy obiad.
Druga sprawa, to wegański sos Cezar - są osoby, które inspirują i kreują trendy kulinarne wielu. Jedną z nich jest Jadłonomia (wiadomo!). Od kiedy zobaczyłam jej przepis na słynny, wegański sos Cezar, wiedziałam, że muszę go przyrządzić. I to niebawem! Dziś właśnie poczułam, że nie mogę dłużej czekać - muszę, bo się uduszę!
Ale nie dość, że nie posiadam płatków drożdżowych, to nie przepadam za szparagami (wiem wiem, bluźnierstwo... ;). Co innego fasolka szparagowa! Tę darzę wyjątkowym uczuciem. Dlatego w dzisiejszej sałatce właśnie ona gości. Zamiast płatków migdałowych, prażony słonecznik. No i wspomniany, oszałamiający sos Jadłonomii! Aha, zamiast płatków drożdżowych, użyłam zwykłych drożdży (nie pierwszy już raz przecież ;), ale i tak sos smakuje wybornie! I nadaje się również do polania placków :)





Sos Cezar - wersja udomowiona:
- aquafaba z dwóch puszek ciecierzycy (aha, robiłam hummus - też inspirowany kiedyś Jadłonomią... ;)
-1 spory ząbek czosnku obrany ze łusek i przeciśnięty przez praskę
-1 łyżka octu jabłkowego
-1 łyżka syropu z agawy
-1/3 kostki drożdży (mowa o kostce prostokątnej)
-2 łyżki kaparów z zalewy
-1 płaska łyżeczka soli
-1 płaska łyżka musztardy


-1/3 szklanki oleju rzepakowego
-1/3 szklanka oliwy extra vergine

Drożdże rozkruszyć na małą patelnię, dolać 1 - 2 łyżki wody - podgrzewać mieszając, aż znikną grudki, a masa zacznie wrzeć. Gotować na małym ogniu ok. 1 minuty mieszając.  Zdjąć z ognia i przestudzić.
Wszystkie składniki wraz z drożdżami z patelni (poza olejami) zmiksować w blenderze przez 2-3 minuty na wysokich obrotach. Następnie bardzo powoli dolewać olej i oliwę. Miksować jeszcze ze 2-3 minuty. Przelać do słoika i schłodzić.

Sałatka do sosu - wersja udomowiona:
-1/2 główki sałaty rzymskiej porwanej na nieduże kawałki
-garść ugotowanej al dente fasolki szparagowej
-1 nieduży pomidor pokrojony w drobne, półkoliste cząstki
-2 łyżki ziaren słonecznika prażonych na suchej patelni na złoto
-1 łyżka kaparów
-1 łyżka pokrojonych oliwek
-1 łyżka pokrojonego szczypioru

Na dnie sporego talerza ułożyć porwaną sałatę, następnie fasolkę, pomidor w cząstkach, oliwki, kapary i szczypior. Wszystko polać sosem Cezar.

Placki poniekąd ziemniaczane:
-3 nieduże ziemniaki
-1 średnia marchewka
-1 średnia cukinia
-1 średnia cebula (u mnie przypadkiem dwie szalotki)
-2 łyżki siemienia lnianego + 1/2 szklanki gorącej wody
-2 łyżki mąki (u mnie ryżowa)
-1 łyżka mąki ziemniaczanej
-sól i pieprz

Siemię zmiksować, zalać gorącą wodą i wymieszać. Odstawić.
W tym czasie zetrzeć na tarce obrane ziemniaki i marchew oraz nieobraną cukinię. Dodać pokrojoną drobno cebulę, mąkę, sól, pieprz, oraz glut z siemienia lnianego i porządnie wymieszać.

Placki smażyć na niewielkiej ilości oleju. Osączać na papierowym ręczniku.
Podawać z sałatką i sosem Cezar.





A na deser, Kiciuś

sobota, 1 lipca 2017

Azjatyckie danie z tofu i fasolką szparagową

Pomysł na obiad dla tych, którzy lubią dalekowschodnie smaki bez wydawania fortuny na składniki - azjatyckie danie z tofu i fasolką szparagową.


Potrzebne będą:
-opakowanie ugotowanej i odsączonej mrożonej fasolki szparagowej (lub tyle samo świeżej - gdybym znalazła ładną, świeżą fasolkę, właśnie ją bym użyła. Jednak wszędzie natrafiałam na zwiędniętą lub w jeszcze gorszym stanie. Dlatego została użyta mrożona.)
-3 szalotki, lub 2 czerwone cebule - obrane i pokrojone niezbyt drobno
-2 ząbki czosnku pokrojone w plasterki
-1 kostka mrożonego tofu*
-sos sojowy
-ocet jabłkowy** (lepiej ryżowy, ale nie zawsze go mam)
-olej sezamowy
-ok 1 łyżki sezamu
-1 łyżeczka syropu z agawy (można dodać miód, lub sporą szczyptę cukru)
-1 łyżeczka mąki ziemniaczanej rozmieszana w 1/2 szklance wody
-opakowanie makaronu sojowego (lub po prostu ugotowany ryż)
-płaska łyżeczka suszonego imbiru
-olej do smażenia
-szczypiorek do posypania

Makaron zalać gorącą wodą, po upływie 10-15 minut, odcedzić.

Tofu rozmrozić, wyjąć z opakowania, osuszyć w papierowym ręczniku, zawinąć w kolejny ręcznik i podgrzewać w kuchence mikrofalowej ok 1 minuty.Następnie pokroić w kostkę i usmażyć na złoto. Odłożyć do innego naczynia.

Na patelni po smażeniu tofu zeszklić cebulę, dodać czosnek, a po minucie fasolkę - podsmażać kilka minut, aż wyparuje cały płyn z fasolki. Dodać 1 łyżkę octu, 1 łyżeczkę syropu z agawy, 1 łyżeczkę imbiru, sezam, ok 4 łyżek sosu sojowego, oraz usmażone tofu. Smażyć mieszając delikatnie, ale uczciwie. Wreszcie dodać mąkę z wodą, wymieszać porządnie, ewentualnie dosmaczyć sosem sojowym lub octem.

Do tak przygotowanego dania dodać makaron***, wymieszać, polać olejem sezamowym**** i posypać szczypiorkiem.




A tu to samo danie przygotowane do pracy:

*Kiedyś kupiłam dużo opakowań tofu w jakiejś niebywałej promocji i większość zamroziłam. Jednak mrożone tofu świetnie nadaje się do obróbki termicznej - nie rozpada się podczas smażenia i fajnie chłonie smaki dania, w którym jest zanurzone. Sposób na podgrzewanie w mikrofali wypatrzyłam w odmętach internetu.
**Ocet jest niezbędny dla nadania wyrazistości i podkreślenia smaku - danie samo w sobie nie jest kwaśne.
*** Po odsączeniu makaron rozdrobiłam nieco, żeby łatwiej poddawał się mieszaniu.
****Bardzo lubię chińszczyznę, dlatego niekiedy pozwalam sobie na takie niekosztowne luksusy. Dań z tymi składnikami nie przyrządzam codziennie. Nawet nie raz w tygodniu. Kupione przypadkiem w promocji, starczają na dosyć długo. Zresztą przecież nawet bez promocji nie kosztują nadmiernie dużo. A bez nich dania azjatyckie nie smakują tak jak powinny.

 A na deser najsłodsza Lucy - obowiązkowo, skoro dziś Dzień Psa... ;)



LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...