czwartek, 28 marca 2013

Zaskakujący gulasz z jarzyn i soczewicy oraz problem z książkami

Przeglądałam dziś moją bibliotekę. Na półce zawierającej książki o tematyce weg(etari)ańskiej, wpadła mi w ręce dawno zapodziana książeczka, a w zasadzie prawie broszurka, która ma prawo, z racji swojego rozmiaru, zaginąć między opasłymi tomami poważnych ksiąg kulinarnych. Czytając część zawierającą przepisy (bo przecież natychmiast zagłębiłam się w lekturę...!) doszłam do wniosku, że zbyt często gotuję dania czasochłonne. Książeczka nosi tytuł "Chrześcijaństwo a wegetarianizm" i , pomijając część teoretyczną, która wszakże osobom wierzącym może dać wiele do myślenia, w części praktycznej zawiera niezwykle ciekawe, proste w wykonaniu i tanie dania - bez kosztownego tofu, glonów, mleka roślinnego ze sklepu, agaru, płatków drożdżowych itp. Ot, zwykłe warzywa, ziarna i strączkowe + przyprawy i tym podobne. Wymagającą chyba najwięcej zaangażowania potrawą są tam, zdaje mi się, gołąbki, które pewnie niebawem wykonam ;)
Tym razem ugotowałam jednak "Gulasz z jarzyn i soczewicy"  - głównie dlatego, że akurat posiadałam wszystkie wymagane produkty. Chociaż właściwie...soczewicy miałam o połowę mniej, niż podano w przepisie, dodałam dla koloru marchewkę, a pora prawie w całości zastąpiłam cebulą, ale to chyba wyszło potrawie na dobre ;)
Na potrzeby bloga zrobiłam aranż do zdjęcia i ze zwyczajnych warzyw korzeniowych i soczewicy (które w garnku wyglądały średnio interesująco) w towarzystwie kaszy jaglanej, wyszło całkiem smaczne i wykwintne danie - może nawet warte podania wybrednym mięsożercom podczas najbliższych świąt...? ;)



Potrzebne będą:

  • 1/2 szkl. zielonej soczewicy
  • ząbek czosnku+1 łyżeczka cząbru (opcjonalnie) 
  • 2 średnie ziemniaki
  • 1 nieduża marchewka
  • 1 średnia cukinia ze skórką
  • 2 średnie cebule
  • kawałek pora
  • 1/4 selera
  • 3 ząbki czosnku
  • 2 łyżki posiekanej natki pietruszki
  • 2 łyżeczki soku z cytryny
  • ok. 2 szkl. wody
  • olej
  • majeranek, sól&pieprz
Soczewicę namoczyć (najlepiej na noc), a następnie ugotować w nowej wodzie z czosnkiem i cząbrem do miękkości. Do miękkiej soczewicy dodać pokrojone w kostkę ziemniaki, marchewkę i ziemniaki oraz przyprawy i gotować ok. 15-20 minut. W tym czasie cebulę i pora pokroić dość drobno i zrumienić na patelni w niewielkiej ilości oleju z dodatkiem soli i pieprzu.W ostatniej minucie smażenia dorzucić starty na drobnej tarce czosnek. Połączyć z soczewicą i warzywami - dusić jeszcze ok. 2 minut.  Dodać natkę i sok z cytryny i wymieszać. 

Kaszę jaglaną gotowałam wg puszkowego przepisu - jak zwykle tekst kopiuję ze strony gdyby kiedykolwiek odnośnik przestał działać:
  • 1 szkl. kaszy jaglanej 
  • 2,5 szkl. wody 
  • 1 płaska łyżeczka soli 
  • ew. trochę oleju

PRZYGOTOWANIE:

Wziąć wodę i kaszę w proporcji 2,5:1. Kaszę dobrze jest uprzednio uprażyć. Praży się ją na suchej patelni, na nie za dużym gazie, mieszając co jakiś czas. Pod koniec prażenia można pokropić olejem. Jak będzie gotowa to zapachnie ładnie w kuchni. Nie może zmienić koloru!

Zalać kaszę wodą (można wrzątkiem), osolić, zamieszać. Gotować na większym ogniu aż zacznie bulgotać. Zmniejszyć gaz na minimum, najlepiej na najmniejszym palniku, i gotować aż kasza będzie sypka i wchłonie całą wodę (ok. 15 min. czyli trochę dłużej niż kasza gryczana).

WSKAZÓWKI I UWAGI:

Uwaga: nie mieszamy kaszy w trakcie gotowania! Tak samo jak przy gotowaniu ryżu i kaszy gryczanej, między ziarenkami utworzą się kanaliki, którymi będzie uchodzić gorące powietrze, co pozwoli na samoregulację temperatury przy dnie. Jeśli jednak spanikujemy, to będziemy już musieli mieszać cały czas, co chwila, aż kasza się ugotuje. Tylko po co dodawać sobie pracy? 
Warto również dodać, że po ugotowaniu dobrze jest zdjąć garnek z gazu i odstawić na kilkanaście minut, nie 
zdejmując pokrywki. Wtedy nawet jeśli kasza się przyklei do dna lub minimalnie przypali, łatwo będzie ją odkleić i nie będzie potrzeby skrobania
A to moja biblioteka (szumna nazwa! - zdjęcie jest z listopada) - regał na pierwszym planie jest teraz wypełniony po brzegi między innymi z powodu mojej lokalnej biblioteki publicznej. Wyznaczono tam miejsce, w którym ludzie, którzy chcą się pozbyć niepotrzebnych książek mogą je tam zostawiać, a inni mogą je zabierać bezpłatnie. Przy każdej wizycie w bibliotece korzystam z tej możliwości przynosząc często do domu sterty książek. Przeważnie jest chłam, ale często znane nazwiska - przeważnie lektury (Dąbrowska, Prus, Sienkiewicz) oraz Bratny, Kruczkowski, Rylski. Trafiłam też na Thackeraya i Bunscha, a ostatnio nawet na Chmielewską i Christie ;)
Niestety podejrzewam u siebie jakieś zaburzenie, bo gdy chciałam w ramach rewanżu przynieść kilka swoich książek do biblioteki, nie byłam w stanie się z żadną rozstać. Dlatego dokupuję regały. Ciekawe co pocznę, gdy  zabraknie miejsca na kolejny regał...?




Słucham tego:


środa, 27 marca 2013

Pulpety z soczewicy, makaron z warzywami, dwa sosy i marcowa zima

Z racji mroźnej aury jaką raczy nas tegoroczna wiosna, nadal mam ochotę na treściwe dania. Pulpety jak najbardziej pasują za zimowy obiad. Danie ma ograniczony zasięg - mogą je wykonać osoby z dostępem do młynka (np. takiego do kawy) w celu zmielenia ziaren, tudzież posiadający mąkę z soczewicy z innego źródła. Pulpety (w źródłowym blogu zwane "klopsami") wyszły mi nieco zbyt ścisłe - obawiałam się, że będą się rozpadać podczas duszenia (co niekiedy miało miejsce przy innych pulpetowych przepisach) i dodałam zbyt mało wody. Przepis znalazłam na TYM blogu - nauczona forumowym doświadczeniem przepisuję ( w zasadzie przeklejam dodając swoje modyfikacje) oryginalny tekst, na wypadek, gdyby kiedykolwiek link z odnośnikiem przestał działać.


Potrzebne będą:

  • 1 szkl. soczewicy zielonej
  • 1 łyżka mąki z cieciorki lub mąki sojowej (dodałam 1 łyżkę zwykłej, białej, pszennej mąki typ 650)
  • 3/4 szklanki bułki tartej
  • 1 łyżka zmielonego siemienia lnianego
  • 2 łyżki płatków drożdzowych
  • 1 łyżka  skrobi kukurydzianej
  • sól, pieprz, granulowany czosnek , przyprawa warzywna (u mnie sporo Kamisu do ryb
Soczewicę mielimy na proszek w młynku do kawy. Mieszamy z resztą składników i zalewamy gorącą wodą lub bulionem warzywnym do uzyskania w miarę gęstej konsystencji - masa powinna mieć konsystencję trochę mniej gęstą niż ciasto na pierogi, ale do tego trzeba dojść metodą prób i błędów.
Odstawiamy na 10 min, potem formujemy klopsy. Podsmażamy na patelni na oleju. Po podsmażeniu dolewamy do patelni wody i dusimy pod przykryciem przez 10 -15 min.  Podajemy w sosie pomidorowym (po prostu zalałam pulpety przecierem pomidorowym dosypując czosnek granulowany, oregano, sól i pieprz oraz szczyptę cynamonu, jak to zwykle czynię przygotowując dania z pomidorów, i podgotowałam jeszcze z 10 minut)
Do pulpetów podałam penne oraz sałatkę z sosem vinegrette. Przeważnie sos ten przygotowuję w większej ilości  mieszając (przez energiczne potrząsanie) wszystkie składniki w słoiku. Po zmieszaniu wygląda mniej więcej tak
Potrzebne będą:
  • oliwa z oliwek
  • sok z cytryny
  • sól&pieprz
  • musztarda dla smaku
  • ew. substancja słodząca w postaci melasy, syropu z agawy lub klonowego-dla smaku i dodatkowego zagęszczenia
  • ew.sezam (jak widać na załączonym obrazku)
Oliwy powinno być najwięcej (ok. 50% objętości wszystkich składników).Wszystkie składniki połączyć w słoiku i wymieszać energicznie. Najlepiej odstawić do lodówki, wtedy sos gęstnieje trochę i lepiej okleja warzywa w sałatce.
Sałatka: sałata lodowa + posiekany szczypior lub por, papryka, pomidor, oliwki. 
Może też być ogórek surowy, kiszony lub konserwowy, kukurydza, różne fasole lub cokolwiek innego do głowy przyjdzie.




Kilka dni temu przyrządziłam  też na szybko makaron (na bogato) z tym, co znalazłam w lodówce, a zatem szpinakiem (reszta po pieczeniu pizzy), cebulą, masą czosnku (chyba ze 4 pokrojone w plastry ząbki) suszonymi pomidorami, pieczarkami oraz serkiem z nerkowców (też pozostałość po pieczeniu pizzy), posypane to to prażonymi pestkami słonecznika. Wyszło coś takiego



A tu resztki jogurtu owsianego tuż przed zjedzeniem - po kilku dniach w lodówce stał się jeszcze bardziej gładki (w konsystencji) oraz smakowity.




A tak, pod koniec marca, prezentuje się widok z mojego okna - pierwsze skojarzenie - Syberia... 



I parę ciepłych nut, których słucham ostatnio



poniedziałek, 25 marca 2013

Naleśniki z farszem, kapuśniak z wkładką oraz kot-pogromca pudełek

Przepis na naleśniki pochodzi z  tego bloga i choć danie na oryginalnym zdjęciu wygląda bardzo niepozornie, to naprawdę smakuje wyśmienicie. Przepis jest prosty i niedrogi, a takie lubię najbardziej. Poza tym nie zawiera soi, może więc korzystać z niego moja starsza córka, która jest uczulona na wszystko, co z soją jest związane (i na całe mnóstwo innych rzeczy)
Użyłam białej mąki i nie smażyłam już dodatkowo - podałam jako naleśniki, nie krokiety. Dodałam też śmietankę słonecznikową (taką gęstą, nie pozbawioną treści słonecznikowej podczas odcedzania - nadaje fajnej kremowej konsystencji) doprawioną na ostro. Jak widać danie to można doprawić keczupem. Świetnie komponuje się z sałatką z pomidorów, oliwek z solą, pieprzem i odrobiną oliwy.



Potrzebne będą:

Na naleśniki:

  • ok. 1/3kg mąki (biała typ 650)
  • woda lub mleko roślinne
  • 3 łyżki oleju
  • sól
  • ew. siemię lniane
Na farsz:
  • 4-5 pieczarek
  • sól&pieprz
  • szczypta czosnku granulowanego
  • Vegeta Natur dodań z grzybów (lub pieprz ziołowy i trochę większa szczypta czosnku granulowanego)
  • 1/2 puszki kukurydzy
  • łyżka pokrojonego szczypioru
  • śmietanka słonecznikowa + czosnek granulowany+musztarda+przyprawa do sałatek+sól
Zmiksować wszystkie składniki ciasta do konsystencji śmietany (lejącej się śmietany) i odstawić na przynajmniej 15 minut, żeby mąka się "rozkleiła".

W tym czasie podsmażyć pokrojone pieczarki z przyprawami, dodać kukurydzę i podgrzewać jeszcze chwilę.

Naleśniki smażyć na patelni nie dodając już tłuszczu. 

Gotowe smarować doprawioną śmietanką słonecznikową (porządnie wypłukane, namoczone i zmiksowane z wodą na gładko pestki słonecznika+wymienione przyprawy) i niezbyt grubo farszem. Zawijać w rulon i ew. podgrzać w mikrofali lub na patelni.



Wiosna idzie i idzie, i dojść nie może. Myślałam, że pod koniec marca tego typu, mocno doprawione zupy nie będą już konieczne, ale jakże się myliłam...! Dziś, w tak mroźny dzień, gdy śnieg zalega okoliczne pola i łąki i jest okropnie zimno mimo intensywnego słońca, przyszła mi ochota na kapuśniak z wkładką. Na zdjęciu nie prezentuje się zbyt okazale, ale zapewniam, ze jest bardzo smaczny i rozgrzewający.



Potrzebne będą:
  • 2 średnie cebule
  • 5 średnich ziemniaków
  • 3 ząbki czosnku
  • 2 cm imbiru
  • 5 łyżek czerwonej soczewicy
  • ok.1/4 kg kiszonej kapusty
  • 1 pełna łyżeczka curry w proszku
  • 1 pełna łyżeczka Bombay masala (lub jakakolwiek inna masala)
  • 1 płaska łyżeczka kminku mielonego
  • 1 płaska łyżeczka pieprzu ziołowego
  • 1 płaska łyżeczka chili
  • 4 ziela angielskie
  • 1 liść laurowy
  • sól
  • wrzątek
  • olej
Pokrojone drobno cebule zrumienić w garnku na oleju, dodać drobno pokrojony czosnek  i przyprawy (te odmierzane łyżeczkami) i smażyć ok. minuty stale mieszając, gdyż przywiera. Następnie wrzucić pokrojone w drobną kostkę ziemniaki i smażyć jeszcze chwilę. Dodać soczewicę, wymieszać i zalać wrzątkiem do pożądanej konsystencji (uwaga-soczewica sporo wchłania wody!) Zmniejszyć płomień i gotować ok. 30 minut. Po upływie tego czasu dodać pokrojoną kapustę i gotować jeszcze ok 10 minut.


A tu wspomniany kot, a w zasadzie Kicia, zajmująca się tym co lubi najbardziej. Jak widać oprócz zasiedlania, Kicia lubi też obgryzać pudła - ano zastaliśmy spory bałagan w przedpokoju...

Kiciuś nie odważył się wejść do pudełka - obwąchiwał tylko z ciekawością







A tej nuty słuchamy ostatnio często


niedziela, 24 marca 2013

Pizza

Młodsza córa zażyczyła sobie dziś pizzę. M. dochodzi już do mistrzostwa w produkcji nie tylko chlebów, ale również spodów do pizzy. Dzisiejsze ciasto było cieniusieńkie (takie lubimy najbardziej), lekko chrupiące, ale też elastyczne. Niestety, wszystkie składniki ciasta łączył "na oko" i tak też, niestety, podam w przepisie. Tak czy siak, żeby nauczyć się robić ciasto na pizzę, podobnie jak chleb, trzeba samemu dojść do swojej perfekcji - odmierzać proporcje, zepsuć kilka wypieków, próbować, próbować i próbować, aż wyjmiecie z pieca idealne - tak jak dzisiaj nasze... ;-)
Swoją wegańską część przyrządziłam na bogato - zamiast sera użyłam coś w rodzaju wegańskiego serka, czyli majonez z nerkowców z płatkami drożdżowymi - świetnie się rumieni, płatki nadają lekko serowy posmak i naprawdę można go uznać za kremowy serowy sos, na to masa warzyw i znowu "serek".





Potrzebne będą (w bardzo, ale to baaaardzo dużym przybliżeniu):

  • 0,5kg mąki
  • trochę powyżej 10g drożdży
  • 3 łyzeczki cukru pudru
  • 3 łyżki oliwy
  • 1 łyżeczka soli
  • ciepła woda

Na wierzch:
  • majonez z nerkowców + 3 łyżki płatków drożdżowych (ta ilość płatków na cały słoik majonezu)+sporo czosnku granulowanego
  • szpinak (3 kulki mrożonego z Tesco)
  • pieczarki
  • cebula
  • kukurydza
  • oliwki zielone
  • czerwona papryka
  • czosnek granulowany
  • oregano
  • sól&pieprz


Na sos:

  • przecier pomidorowy z kartonika
  • czosnek granulowany
  • oregano
  • sól&pieprz


Ciasto:
Przygotować zaczyn z drożdży i cukru pudru (rozmieszać razem aż powstanie płynna masa), dolać odrobinę letniej wody, posypać łyżką mąki i pozwolić wyrosnąć.
Następnie dodać resztę składników i zagnieść ciasto dolewając tyle wody, żeby było dość ścisłe.
Rozwałkować i wyłożyć na blachę z papierem do pieczenia. Pozwolić znów wyrosnąć w ciepłym miejscu.

Warzywa:
Szpinak rozmrozić. Cebulę, pieczarki i paprykę paprykę pokroić. Majonez wymieszać z płatkami drożdżowymi i czosnkiem.

Sos:
Wymieszać wszystkie składniki

Gdy blat wyrośnie posmarować sosem. Położyć kilka rozmazanych kleksów serka z nerkowców. Na wierzch rozkładać warzywa. Na sam wierzch można dorzucić jeszcze trochę serka, żeby podczas pieczenia ładnie się zarumienił od góry. Jeśli ktoś lubi, można posypać jeszcze oregano, czosnkiem granulowanym, solą i pieprzem. Ja lubię.


Kleksy majonezu na warzywach

Piec w temp. ok. 175st.C. ok 15-20 minut (kontrolować - każdy piekarnik inaczej piecze!) Na koniec, jeśli to konieczne, włączyć górną grzałkę, żeby zarumienił się wierzch pizzy.

W piekarniku




LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...