Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mleko. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mleko. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 5 grudnia 2016

Tofucznica

Skoro w Lidlu pojawiło się tanie tofu (mój drogi mąż nabył kilka kostek), to siłą rzeczy na stole pojawia się tofucznica. Tym bardziej, że aura za oknem sprzyja konkretnym, sycącym daniom. Jeśli ktoś do tej pory nie przepadał za tym klasykiem, proponuję dodać pieczarki i suszone pomidory, których użycie wzmaga 5 smak - umami.
O tofucznicy pisałam kiedyś tutaj i tutaj.



Tofucznica:
-1 kostka tofu
-1 średnia cebula
-1 ząbek czosnku
-4 spore pieczarki
-ok. 5 suszonych pomidorów z zalewy
-szczypta kurkumy
-spora szczypta soli kala namak (ja nabieram kopkę na drugi koniec łyżeczki)
-pieprz
-olej do smażenia

Pokrojoną cebulę zeszklić na oleju, dodać czosnek, a po minucie pokrojone suszone pimidory i pieczarki - posolić i smażyć na średnim ogniu stale mieszając. Gdy pieczarki przestaną być surowe, dodać rozgniecione widelcem tofu, kurkumę, sól oraz sól kala namak i smażyć jeszcze chwilę również mieszając.
Podawać ze szczypiorem i sałatkami.


Poniżej kawa ze spienionym mlekiem kokosowym autorstwa starszej córy. 
Emi ogłosiła ten napój odkryciem roku :)



sobota, 20 sierpnia 2016

Śniadaniowy, jaglany budyń z owocami

W związku z moją niechęcią do słodkich śniadań, oraz lekkim znudzeniem wytrawnymi, przekonuję się do miksowanych, porannych dań - jaglanka jako taka nie jest dla mnie jakoś specjalnie pociągająca, ale zblendowana na gładką masę, wraz ze wszystkimi dodatkami, to już zupełnie co innego.
Budyń jaglany (tudzież smoothie z odrobinę mniejszą ilością mleka...;), jest idealnym rozwiązaniem na poranny pośpiech - po prostu wrzucasz wszystko do blendera, wciskasz guzik i po chwili masz zdrowe, pożywne, słodkie, choć bezcukrowe, oraz bezglutenowe śniadanie.
I tak przy okazji: kaszę gotuję raz na kilka dni, i przechowuję w lodówce - rankiem tylko wyciągam pudełko i odmierzam kilka łyżek.


Budyń jaglany:
-1 i 1/2 banana
-1 nektarynka (bez pestki, ale ze skórką)
-1 szkl mleka sojowego
-3-4 łyżki ugotowanej kaszy jaglanej

-ulubione owoce jako dodatek

Wszystkie składniki wrzucić do wysokiego naczynia i zblendować na bardzo gładką masę.

Posypać owocami.

Można zjeść rano w domu, ale też zabrać do pracy czy na uczelnię.

wtorek, 16 sierpnia 2016

Jaglane smoothie ze śliwką i cynamonem

Gdy nie ma czasu na nic innego, najlepiej sprawdza się szybkie śniadanie, czyli na ten przykład kaszowe smoothie z owocami. Tu jedynym źródłem cukru jest banan. Smoothie można wypić przez słomkę, lub zjeść łyżką.

Dzisiejszy zestaw śliwkowo-cynamonowy pachnie nadchodzącą jesienią - wszak to już połowa sierpnia... 

Smoothie ze śliwką:
-1 szklanka mleka roślinnego
-2-3 łyżki ugotowanej kaszy jaglanej
-2 banany (użyłam jednego, było dość cierpko)
-5-6 śliwek węgierek
-1 płaska łyżeczka cynamonu

Wszystkie składniki dokładnie zmiksować.



wtorek, 10 marca 2015

Słonecznik reaktywacja - mleko, twarożek i śmietana.

Mleko słonecznikowe (obiecane w poprzednim poście) jest najczęściej używanym przeze mnie w kuchni. Wprawdzie smakiem nie powala (do owsianek wolę sojowe z kartonika - najlepiej kakaowe :) ale idealnie nadaje się do ciast, naleśników, gofrów, czy, w wersji mniej rozrzedzonej i nieco dokwaszonej cytryną, do zabielania zup i sosów.
Poza tym jest szybkie w przygotowaniu, a ziarno kosztuje naprawdę niewiele (w moim lokalnym sklepie od kilku miesięcy cena nie przekracza 5,90 zł/kg)


Użyłam:
-pół szklanki suchych, wyłuskanych ziaren słonecznika
-wodę do namaczania
-1 szkl. wody do miksowania
-niespełna 1 szkl. wody do nadania konsystencji
-ok. 1 łyżkę soku z cytryny
-szczyptę soli
-2 szczypty cukru waniliowego

Odmierzoną ilość ziaren wsypuję do słoika, zalewam wodą, zakręcam szczelnie i płuczę intensywnie potrząsając. Wymieniam płyn i czynność tę powtarzam kilka razy, aż woda będzie względnie czysta. Następnie zalewam kolejną porcją wody powyżej poziomu ziaren i - albo moczę przez noc, albo (tak jak w tym przypadku) gotuję słonecznik w rondelku przez jakiś kwadrans, odcedzam i czekam aż przestygnie.
Następnie przesypuję do blendera (tego z kielichem), dodaję sok z cytryny, sól i cukier waniliowy, zalewam szklanką wody (najlepiej nieco ciepłej - ułatwia to blendowanie) i miksuję przez co najmniej 4-5 minut - im dłużej tym lepiej.

I teraz tak:
1. powstałą masę można użyć do zagęszczenia np. sosu pieczarkowego do placka po węgiersku :) kiedyś stosowałam głównie tę metodę.
2. słonecznikową masę przecedzić przez lnianą ściereczkę (lub bawełnianą gazę - można kupić w aptece) opartą na sitku (sitko bardzo ułatwia ten proces zapobiegając wpadaniu ściereczki z zawartością do mleka :) wyciskając płyn do naczynia pod spodem - najlepszą metodą jest wyciskanie przez skręcanie (tu znalazłam obrazek). Można dodać nieco wody (0,5 - 1 szklankę), żeby rozcieńczyć powstały płyn.
Na koniec przelewam płyn do naczynia. Można przechowywać w lodówce do 5 dni.




Z powstałej po odciśnięciu mleka masy można stworzyć twarożek na kanapki.



Twarożek:
-masa po odciśnięciu mleka
-1 łyżka oleju
-1 łyżeczka soku z cytryny
-sól&pieprz

Składniki połączyć i wymieszać. Podawać z warzywami i przyprawami lub dżemem.




Mleko po pierwszym odciśnięciu (przed dodaniem drugiej dawki wody) zaprawiłam sokiem z cytryny i tak powstałą śmietanką zabieliłam zupę ogórkową.


I to tyle.


Kiciuś mówi "Dobranoc".



Na sen Ed Sheeran - I See Fire
Tak trochę smutno, nie?


sobota, 23 marca 2013

Etyczny nabiał, czyli jogurt owsiany po raz pierwszy

Jogurt z owsa - gdy kilka miesięcy temu pierwszy raz natknęłam się na tego typu pomysł byłam zaskoczona ale i okropnie ciekawa jak takie cudo może smakować. Na zdjęciach wyglądał świetnie. Należało sprawdzić czy smakuje równie dobrze jak wygląda. Znów użyłam przepisu z I can't believe it's vegan blog  - jogurt też bierze udział w konkursie.
Okazuje się, że jest kremowo-aksamitny, minimalnie wyczuwalne są drobinki płatków. Porównałabym go do tradycyjnego jogurtu z dodatkiem otrębów na ten przykład, albo zarodków pszennych. Przed dodaniem owoców wyraźnie wyczuwalny był zapach fermentacji mlekowej. W końcowym produkcie zapach i kwaskowatość zniknęły, ale po zjedzeniu utrzymywał się na języku ten charakterystyczny posmaczek właściwy produktom, w których pracowały bakterie kwasu mlekowego. Jak wiadomo, funkcjonowanie tych dobroczynnych bakterii pozytywnie wpływa na przewód pokarmowy, ponoć mają właściwości antyrakowe, odpowiadają również za produkcję witamin z grupy B i K. Występują w produktach kiszonych i fermentowanych jak wina, kwasy (chlebowy, buraczany), żurach i w popularnych kiszonych warzywach. 
Owies, z którego wyprodukowałam jogurt też podlegał procesowi fermentacji. Choć to może wydawać się dziwne, jogurt ten do złudzenia przypomina popularne jogurty produkowane na bazie mleka zwierzęcego, ale jego produkcja nie powoduje jednak cierpienia żadnej żywej istoty.
No, chyba że cierpieniem nazwiecie oczekiwanie na porządne ukiszenie się płatków owsianych, co zajmuje jednak parę dni. Nie jest więc to danie dla niecierpliwych łakomczuchów... ;-)







Sami przyznacie, że wygląda bardzo nabiałowo... ;-)




Potrzebne będą:

  • 2 szkl. płatków owsianych (najlepiej górskie)
  • woda (źródlana lub z kranu przegotowana i ostudzona)
  • dowolne owoce (u mnie mrożone truskawki i mocno dojrzały banan)
  • łyżeczka cukru waniliowego (ew. odrobina aromatu waniliowego)
  • ew. cukier do smaku
Płatki zalać wodą tak, żeby woda była 2-3cm. powyżej poziomu płatków. Przykryć i odstawić w ciepłe miejsce (u mnie po prostu stało to na kaloryferze w lekko dokręconym słoiku). Po ok.5 godzinach porządnie zmiksować w blenderze i ponownie odstawić w ciepłe miejsce - tym razem sprawdzać "na węch", czy pojawia się charakterystyczny kwaskowy zapaszek - u mnie nastąpiło to dopiero po 2 dniach. 
Do produkcji jogurtu przystąpiłam po 3 dniach (4-go dnia rano), ale w moim przypadku było to chyba nieco zbyt wcześnie - po dodaniu owoców, kwasek prawie przestał być wyczuwalny - wolałabym jednak mocniej ukwaszony jogurt. Ale to jest dosyć indywidualna sprawa danego podniebienia - każdy musi obrać swój sposób przyrządzania tego smakołyku.
Gdy kwasowość osiągnie pożądany stan, zmiksować jogurt z resztą składników. Moim zdaniem banan był doskonałym pomysłem, gdyż to właśnie on nadał tej miłej, aksamitnej konsystencji.




Smacznego! :-)

piątek, 6 lipca 2012

Mleko owsiane

Chodziło za mną od dawna. I wychodziło... Starsza latorośl ma uczulenie na soję, zatem jeśli chę ją przekonywać do weganizmu, muszę to robić dostępnymi środkami. Mleko owsiane doskonale się od tego nadaje - jest smaczne i aksamitne. Z braku czasu nie próbowałam go przecedzać, ale i to przede mną. Nieprzecedzone mleko owsiane użyłam do wykonania kawy mrożonej (przepis w następnym poście) oraz do nadania gładszej konsystencji paście pasztetowej.
Pomysł jest z TEGO bloga - wydał mi się najprostszy i najszybszy, a takie lubię najbardziej. Wiadomo, jeśli trzeba przez noc coś moczyć, a potem rano gotować to 2 godziny, to zawsze okaże się, że nie mam czasu rano, więc odkładam na potem, a potem  okazuje się, że to co miałam ugotowac, skwaśniało i nici z dania.
A tak, łatwo  szybko i przyjemnie. No i smacznie, rzecz jasna :)


Potrzebne będą:
  • 0,5 szkl. płatków owsianych (Górskie są najmniej przetworzone, zatem mają najwiecej cennych składników)
  • 1 szkl. wrzątku
  • 400 ml wody źródlanej
  • 0,5 łyżeczki soli (ostrożnie, można dodać mniej na początek)
  • płaska łyżeczka cukru waniliowego
  • 1 łyżeczka oleju
Płatki zalać wrzątkiem i odstawić na ok. 20 minut. Następnie przełożyć do naczynia, w którym będzie miksowane mleko, dodać wodę źródlaną i resztę składników. Miksowac na wysokich obrotach tak długo, aż masa stanie się jedwabista.
Mleko jest dość gęste, esencjonalne wręcz. Ponoć moża je przecedzić przez tkaninę (gaza? tetra?), wówczas ponoć przypomina bardziej zwykłe mleko, ale to, które zrobiłam, mimo drobinek unoszących się w zwiesinie, było pyszne i, póki co, wystarczyło mi.
Póki co oczywiście... ;)

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...