poniedziałek, 5 grudnia 2016

Tofucznica

Skoro w Lidlu pojawiło się tanie tofu (mój drogi mąż nabył kilka kostek), to siłą rzeczy na stole pojawia się tofucznica. Tym bardziej, że aura za oknem sprzyja konkretnym, sycącym daniom. Jeśli ktoś do tej pory nie przepadał za tym klasykiem, proponuję dodać pieczarki i suszone pomidory, których użycie wzmaga 5 smak - umami.
O tofucznicy pisałam kiedyś tutaj i tutaj.



Tofucznica:
-1 kostka tofu
-1 średnia cebula
-1 ząbek czosnku
-4 spore pieczarki
-ok. 5 suszonych pomidorów z zalewy
-szczypta kurkumy
-spora szczypta soli kala namak (ja nabieram kopkę na drugi koniec łyżeczki)
-pieprz
-olej do smażenia

Pokrojoną cebulę zeszklić na oleju, dodać czosnek, a po minucie pokrojone suszone pimidory i pieczarki - posolić i smażyć na średnim ogniu stale mieszając. Gdy pieczarki przestaną być surowe, dodać rozgniecione widelcem tofu, kurkumę, sól oraz sól kala namak i smażyć jeszcze chwilę również mieszając.
Podawać ze szczypiorem i sałatkami.


Poniżej kawa ze spienionym mlekiem kokosowym autorstwa starszej córy. 
Emi ogłosiła ten napój odkryciem roku :)



czwartek, 24 listopada 2016

Mocno czekoladowe brownie z fasoli

Brownie z fasoli to chyba największe odkrycie kulinarne mojego życia - wegańskie, bezglutenowe, mocno czekoladowe i naprawdę przepyszne! Przy okazji niedrogie (coś koło 20 zł), szybkie w wykonaniu i absolutnie bezkonkurencyjne w smaku. Szczególnie jeśli ktoś gustuje w czekoladowo-waniliowych aromatach. Bo ja bardzo...! :)
Pewnie zastanawiacie się, czy to w ogóle może jakoś po ludzku smakować. Zapewniam, że fasoli nie czuć absolutnie wcale! A użyłam czerwonej, która wg mnie ma najbardziej intensywny aromat, ale jest też bardzo łatwo dostępna. Po wyjęciu z piekarnika i ozdobieniu, gdy ciasto jest jeszcze nieco ciepłe, wyczuwalny jest odrobinę smak banana, jednak po ostudzeniu czuć już tylko czekoladę...!
Celowo nie dodałam przypraw (cynamon, kardamon itp) - naprawdę, smak czekolady i wanilii jest arcy doskonały.
No i konsystencja...! Dokładnie taka, jak powinna być - ciasto jest wilgotne i takie... no, trochę jak trufla - miękkie i poddające się widelcowi. Jak dla mnie hit hitów!
A tu święta za pasem... ;)




Brownie z fasoli:(korzystałam z tego i tego przepisu - modyfikacje własne)

-2 puszki czerwonej fasoli (odsączyć i przepłukać pod bieżącą wodą)
-1/2 szklanki mielonych na mąkę migdałów (ok 50 g, czyli pół małej paczki)
-2 duże przejrzałe banany (obrać ze skórki)
-1 pełna łyżeczka sody oczyszczonej
-4 łyżki kakao (proszek, bez cukru)
-5 łyżek cukru
-2 cukry waniliowe
-3-4 łyżki oleju (warto nie pomijać tego składnika!)
-1 pełna łyża octu jabłkowego
-szczypta soli

Dodatkowo*:
-2 tabliczki gorzkiej czekolady (lubię używać wedlowską)
-2 garście rozdrobnionych orzechów włoskich, migdałów itp
-2 łyżki oleju
-2-3 łyżki mleka roślinnego (u mnie sojowe)

Odsączoną fasolę i banany zmiksować na gładką masę. Dodać pozostałe składniki i znów miksować do wymieszania wszystkiego.
Gdy ciasto sobie odpoczywa, rozpuścić czekoladę w kąpieli wodnej (naczynie z czekoladą wstawić w nieco większe naczynie z wrzącą wodą - poczekać aż czas i temperatura zrobią swoje).
Rozpuszczoną czekoladę dodać do ciasta, zmiksować.
Żurawiny i jedną garść orzechów wymieszać z ciastem UŻYWAJĄC ŁYŻKI, NIE MIKSERA.
Przełożyć do zwilżonej olejem foremki (u mnie tortownica o średnicy 27 cm).
Piec ok 50 minut w temp 150 st.C - bez termoobiegu, górne i dolne grzanie.
Po zakończeniu pieczenia zostawić ciasto w piekarniku na ok. 30 minut.

Polewa: na niewielkiej teflonowej patelni rozgrzać 2 łyżki oleju i mleko, dodać drugą tabliczkę czekolady rozpuszczonej w kąpieli wodnej i energicznie wymieszać wszystko silikonową łopatką.
Przełożyć na upieczone ciasto. Posypać drugą garścią orzechów.

Voilà! :)


*Można też użyć garść suszonych żurawin, albo wiśni - zalanych wrzątkiem na 5 minut i odsączonych na sicie





wtorek, 22 listopada 2016

Zupa-krem z pieczonej dyni

Córka bardzo prosiła o zupę z dyni. Spełniłam więc jej prośbę.
Moja zupa jest nieco treściwsza dzięki dodatkowi kaszy jaglanej i soczewicy.
Dziś też wyjątkowo upiekłam dynię, ale to z braku czasu na krojenie i obieranie surowej. No i powiem Wam, ze to bardzo fajny i szybki sposób na dynię, bo wygrzebywanie ze skorupy skórki upieczonego miąższu to już naprawdę drobiazg.
A w czasie, gdy dynia siedzi w piekarniku, można zrobić masę ciekawych rzeczy.


Zupa-krem z dyni:
-1/2 upieczonej sporej dyni*
-olej do smażenia
-woda (do nadania konsystencji)
-5 ząbków czosnku
-1 łyżeczka kurkumy
-1 łyżeczka imbiru
-sól do smaku
-szczypta chili
-3 łyżki suchej, czerwonej soczewicy
-3 łyżki ugotowanej kaszy jaglanej
-sok z jednej pomarańczy
-ok. 1,5 szkl mleka kokosowego

Ugotować soczewicę - może zostać trochę płynu z gotowania, jeśli się nie wygotował. Nie używać soli.

Pokrojony w plasterki czosnek zeszklić na oleju w garnku o grubym dnie - maksymalnie 2 minuty. Pod koniec wsypać kurkumę i imbir. Następnie oddzielony od skórki, upieczony miąższ dyni, wodę oraz sól - gotować około kwadransa.
Dodać mleko, kaszę, soczewicę, sok z pomarańczy i chili - zestawić z ognia i zmiksować na bardzo gładką masę.

Podawać ze szczypiorem i prażonymi z solą pestkami dyni.

*Pieczenie dyni:
(sposób niegdyś podpatrzony u Jadłonomii, ale chyba wszędzie działa to tak samo)

-dynia
-oliwa lub olej
-piekarnik

Dynię przekroić na pół, posmarować oliwą, piec w piekarniku nagrzanym do 180 stopni (u mnie bez termoobiegu, górne i dolne grzanie) przez ok. 40-50 minut + pozostawienie dyni w gorącym piekarniku już po wyłączeniu grzania na ok. kwadrans. Można nawet na noc... ;)
Pestki można usuwać z dyni przed upieczeniem, ale po pieczeniu jest to o wiele łatwiejsze :)

poniedziałek, 21 listopada 2016

Koktajl jaglany - baza

Ostatnie 7 dni przemknęły mi nie wiedzieć kiedy - działo się, oj, działo! Rano przeważnie nie miałam czasu na długotrwałe przygotowania posiłków. Obiadów też nie gotowałam, więc w pracy głownie surówki i co najwyżej kasza. 
Ale jeśli się ugotuje trochę więcej kaszy jaglanej, ekspresowe śniadania przestają być problemem - nie zawiera ona glutenu, za to dużo łatwo przyswajalnego białka, wyróżnia się też najwyższą zawartością witamin z grupy B: B1, B2 i B6 oraz żelaza i miedzi (tu i tu wyczytałam), a lekko rozgotowana daje się miksować w koktajlach. No naprawdę, ziarno doskonałe!


Tak naprawdę baza jest prosta - kasza nadaje treści, banan słodyczy, a mleko konsystencji:

Koktajl jaglany - baza:
-200 ml mleka roślinnego (u mnie sojowe)
-1 przejrzały banan
-2 łyżki lekko rozgotowanej kaszy jaglanej (dodaj pół szklanki więcej wody do gotowania)

Wszystkie składniki przełożyć do wysokiego naczynia i zmiksować "żyrafą" (lub w blenderze) na gładką masę.

*Poza tym dodałam:
-sok wyciśnięty ze średniej pomarańczy
-1 łyżka masła orzechowego

-granat do ozdoby

*Można też dodać inne owoce i warzywa - mrożone lub świeże: maliny, truskawki, brzoskwinie, mango, gruszkę i pietruszkę (albo przynajmniej natkę), oraz szpinak, jarmuż, sok z marchwi, buraka, selera i wiele, wiele innych.



Jednak mimo nadmiaru obowiązków, na fotografowanie kiciusiów zawsze znajdę chwilę...



 ...nawet o 2 w nocy ;)



poniedziałek, 14 listopada 2016

Kładzione kluski jaglane z sosem pieczeniowym i jarzynką

Tak mnie naszło przy niedzieli na kluchy z sosem. Kluchy są jaglane z dodatkiem marchewki, a sos a'la pieczeniowy. Jarzynka oczywiście zasmażana. A wszystko to bez glutenu.
Trochę się zeszło, ale efekt wart był włożonej pracy. 
Przepisy, z których korzystałam modyfikowałam nieco, gdyż nie trzymałam się ściśle proporcji.


Kluski kładzione z kaszy jaglanej (opierałam się na TYM przepisie):
-1 kubek suchej kaszy jaglanej
-3 i 1/3 kubka wrzątku (więcej niż zwykle, żeby kasza się rozgotowała)
-1 ugotowana marchew
-5 łyżek mąki kukurydzianej
-5 łyżek mąki ziemniaczanej
-posolony wrzątek do gotowania klusek
-olej

Kaszę podprażyć w garnku o grubym dnie. Gdy zacznie wydzielać charakterystyczny, orzechowy zapach, dodać wrzątek (OSTROŻNIE!), przykryć i nie mieszając gotować do wchłonięcia całego płynu.
Gdy masa nieco tylko przestygnie, zmiksować "żyrafą" dodając marchewkę (gotowałam w talarkach w niewielkiej ilości wody), obie mąki i ugnieść porządnie. Ja użyłam drucianej, falistej ugniataczki do ziemniaków, bo do dłoni masa zbyt mocno się kleiła.
Zagotować osoloną wodę w większym garnku i wkładać do niej kluski nabierane łyżką do zupy. Gotować 2-3 minuty (do wypłynięcia). Na durszlaku skropić odrobiną oleju.

Sos pieczeniowy (mniej więcej z TEGO przepisu):
-spory kawałek bulwy selera
-1 nieduża pietruszka
-1 średnia marchewka
-2 średnie cebule drobno pokrojone
-3 łyżki oleju do smażenia
-2 ziarna ziela angielskiego
-1 łyżeczka  czosnku granulowanego
-1 nieduży listek laurowy
-1/3 szklanki przecieru pomidorowego z kartonika
-2 łyżeczki cukru (można pominąć)
-2-3 łyżki sosu sojowego (u mnie bezglutenowy)
-1 łyżeczka bulionu w proszku bez chemicznych dodatków (można pominąć)
-sól&pieprz
-woda do gotowania
-1/2 szklanki czerwonej soczewicy namoczonej przez godzinę

Obrane warzywa zetrzeć na tarce.
Cebulę porządnie zrumienić na oleju z dodatkiem soli, ziela i listka laurowego. Przełożyć do garnka, dodać warzywa, przyprawy i zalać ZIMNĄ wodą tuż ponad poziom warzyw. Gotować pod przykryciem na niewielkim płomieniu ok.1 godzinę. Dodać soczewicę i gotować jeszcze ok pół godziny. Następnie wlać przecier pomidorowy, pogotować jeszcze z kwadransik, wyjąć ziela i listki i całą masę ostrożnie zmiksować na gładko.

Jarzynka z buraków (z przepisu mojej Mamy) :
-8 - 10 niedużych buraków ugotowanych w łupinach i obranych
-sól&pieprz do smaku
-ok 1 szkl. wrzątku
-2 łyżki octu jabłkowego
-1 łyżeczka cukru
-2 łyżki mąki (u mnie tym razem 1 gryczanej i 1 kukurydzianej - działa! ;)
-ok. 4 łyżek oleju

Buraki utrzeć na drobnych oczkach tarki ("łezki"), przełożyć do garnka, zalać wrzątkiem, dodać sól i pieprz, i gotować ok 30 minut.
Pod koniec tego czasu, dodać ocet i cukier - wymieszać.
W tym samym momencie (jakoś się trzeba rozdwoić...) na niedużej patelni rozgrzać olej, dodać obie mąki i podgrzewać mieszając przez ok. 2 minuty. Masę z patelni przelać do garnka i natychmiast wymieszać bardzo dokładnie.

Wszystkie składniki obiadu fajnie się komponują z dodatkiem dobrych ogórków kiszonych.




A na deser Kiciusie

czwartek, 10 listopada 2016

Kotlety jaglane "Rozmaitości"

Jedzenia nie powinno się wyrzucać. Staram się tego nie robić, ale różnie bywa.... Kotlety, to świetny sposób na wykorzystanie końcówek dań i warzyw zalegających w lodówce i spiżarni. W tej potrawie wykorzystane jest danie z ryżu i warzyw z poprzedniego przepisu (TU). Poza tym por, cukinia, papryka, oraz ostatnie pestki dyni.
Trzeba uzupełnić zapasy...



Kotlety jaglane "Rozmaitości":
-0,5 kubka suchej kaszy jaglanej
-1,5 kubka wrzącej wody
-25 centymetrowy kawałek pora
-2 duże zęby czosnku pokrojone na półplasterki
-kawałek cukinii
-kawałek czerwonej papryki
-3 łyżki łuskanych pestek dyni
-sól&pieprz
-olej do smażenia
-2 łyżki siemienia lnianego + wrzątek
-1 łyża octu winnego
-2 łyżki dania z ryżu i warzyw (można pominąć... ;)

Kaszę jaglaną podprażyć w garnku o grubym dnie. Gdy zacznie wydzielać charakterystyczny, orzechowy zapach, dodać wrzątek (ostrożnie!), natychmiast przykryć pokrywą i gotować na minimalnym płomieniu do wchłonięcia całego płynu. NIE MIESZAĆ!

W tym czasie pestki dyni zmielić w młynku do kawy na mąkę.*

Siemię lniane zalać wrzątkiem nieco powyżej poziomu ziaren - po 15 minutach zmiksować.

Pokrojony drobno por zeszklić na oleju dodając sól. Do pora dodać czosnek, a po chwili paprykę i cukinię pokrojone na drobne kawałki. Smażyć wszystko kilka minut mieszając parę razy.

W większym naczyniu połączyć kaszę, mąkę dyniową, warzywa z patelni, siemię lniane, ocet i ew. resztę dania z ryżu - wszystko dokładnie wymieszać.

Wilgotnymi dłoniami formować kotlety. Smażyć na niedużej ilości oleju.

Podawać z warzywami.

*Pestek użyłam, żeby dodać nieco białka (30 g białka w 100 g pestek). Jeśli nie masz młynka do kawy, zmiel namoczone/ugotowane pestki na gładką, wilgotną masę, lub ostatecznie użyj po prostu łyżkę mąki kukurydzianej.




wtorek, 8 listopada 2016

Danie z ryżu i warzyw z kurkumą

Sami wiecie jak to jest - gotuje się ryż do obiadu i często okazuje się, że jest go zbyt wiele. Na takie sytuacje idealne jest danie z ryżu i warzyw - szybki, proste i bezglutenowe. A dodatek kurkumy sprawia, że łatwiej będzie walczyć z jesiennym chłodem.
Ja zabieram dziś porcję do pracy.

Danie z ryżu i warzyw:
-2 średnie cebule drobno pokrojone
-2-3 łyżki oleju
-kawałek cukinii pokrojony w ćwierć plasterki
-kawałek czerwonej papryki pokrojonej w kawałeczki
-2-3 szklanki ugotowanego ryżu
-pół szklanki namoczonych przez noc ziaren słonecznika (ja oczywiście ugotowałam w pośpiechu...)
-pół łyżeczki kurkumy
-pół łyżeczk słodkiej papryki w proszku
-1 czubata łyżeczka przyprawy do bruschetty Prymatu
lub
-1 łyżeczka czosnku granulowanego
-szczypta oregano i bazylii
-1-2 suszone pomidory z zalewy drobniutko pokrojone (można pominąć)
-sól do smaku
-łyżka octu winnego (lub ze 2 łyżki soku z cytryny)

-szczypior z dymki do posypania


Cebulę zeszklić na oleju z dodatkiem soli (na niedużym płomieniu). Gdy zacznie się rumienić dodać cukinię i paprykę, zwiększyć odrobinę płomień i smażyć mieszając. Gdy warzywa zmiękną, dodać kurkumę i resztę przypraw i znów smażyć, ale już chwilkę - kurkuma lubi być rozgrzana, wtedy wydaje najwięcej aromatu.
Teraz to już tylko dodać ryż i słonecznik i podsmażając mieszać, żeby wszystkie składniki połączyły się. Dodać ocet (ja lubię - nie czuć go potem, a przełamuje zbyt łagodny smak potrawy) i wymieszać ostatni raz.
Podawać ze szczypiorem z dymki i surówkami.

poniedziałek, 7 listopada 2016

Smalec z fasoli z jabłkiem i majerankiem

Mój tato często chwali kulinarne talenty mojej mamy. A ostatnio szczególnie. Głównie dlatego, że mama przygotowuje mu pyszne wegańskie i wegetariańskie potrawy. Między innymi dzięki temu tata sporo schudł i lepiej się czuje.
Ale najbardziej tata zachwyca się smalcem z fasoli. I tak ostatnio narobił smaku tymi pochwałami, że przygotowałam tę pastę. W sumie niebawem święta, więc trzeba ponownie przetestować niektóre przepisy ;)



Smalec z fasoli (pisałam na ten temat TUTAJ):
-puszka fasoli*, odsączyć na sitku i zmiksować na gładko
-4-5 łyżek oleju
-2-3 średnie cebule drobno pokrojone
-2 średnie, kwaskowe jabłka obrane i utarte na tarce
-1,5 łyżki majeranku
-łyżeczka czosnku granulowanego
-sól, pieprz

Cebulę lekko zrumienić na oleju dodając sól. Odłożyć łyżkę cebuli do jakiegoś naczynia, następnie cebulę na patelni posypać czosnkiem granulowanym, a po chwili dodać majeranek i utarte jabłka. Podsmażać wszystko często mieszając.
Masę z patelni połączyć ze zmiksowaną fasolą, wymieszać oraz lekko zmiksować. Doprawić solą i świeżo mielonym pieprzem, dodać odłożona cebulę i dokładnie wymieszać.
Można ewentualnie dodać nieco oleju** lub wody dla nadania odpowiedniej konsystencji.
Smalec podawać schłodzony - oprócz tradycyjnego ogórka kiszonego lubię kanapkę ze smalczykiem posypać szczypiorem z dymki.

*Można oczywiście namoczyć i ugotować, ale ja działałam pod wpływem impulsu ;)
**Ja dodałam olej - wszak to smalec, a nie dietetyczna pasta.







poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Obiad: tofuryba oraz sos dyniowo-marchewkowy do makaronu

Często robię zakupy, a dopiero później wymyślam co z tego przyrządzę.
Niedawno w Biedrze nabyłam pół małej dyni - miała być zupa, ale sos z makaronem jest jednak bardziej sycący.
No i tofu - kostka za 2,99! Kupiłam trzy. Okazuje się, że jednak zbyt mało, bo przyszło mi do głowy zrobić tofurybę, a jest to potrawa wyjątkowo uzależniająca...


Sos dyniowo-marchewkowy (o podobnym pisałam TUTAJ):

-pół niedużej dyni obranej i pokrojonej w sporą kostkę
-4 marchewki obrane i pokrojone w spore kawałki
-4 ząbki czosnku pokrojone w plasterki
-ok 2 łyżeczek curry
-olej(tutaj akurat kokosowy - 1 łyżka)
-sól i pieprz
-pół szklanki pestek słonecznika*
-1-2 łyżki soku z cytryny
-makaron (u mnie bezglutenowy)
-szczypiorek
-sezam uprażony na złoto na suchej patelni

 Na rozgrzanym na patelni oleju podsmażyć przez chwilkę czosnek, następnie dodać curry, przemieszać i dodać dynię, sól& pieprz i dusić pod przykryciem do miękkości (ja dolewałam kapkę wrzątku).

Marchewkę ugotować oddzielnie w niewielkiej ilości wody (tyle, żeby ledwie przykryła marchew)

W międzyczasie ugotować makaron i przygotować śmietanę słonecznikową: słonecznik zalać wrzątkiem i zostawić na chwilę. Po 10 minutach wodę odlać, nalać świeżej, tylko tyle, aby przykryła słonecznik. Blendować przez minutę, dodajemy sok z cytryny, szczyptę soli, dolać trochę więcej wody i blendować jeszcze chwilę. Powinno się uzyskać gładką, jednorodną śmietankę.
Genialnie śmietanka ta nadaje się do wszelkich sosów nadając im odpowiednią konsystencję i łagodząc smak.

Śmietankę wlać do naczynia z duszoną do miękkości dynią, dodać marchewki wraz z resztką płynu, w którym się gotowały i potraktować blenderem uzyskując gładką, aksamitną masę. Najlepiej ostatecznie spróbować i ewentualnie dodać sól czy też pieprz.

Sos podawać z makaronem posypany szczypiorkiem oraz uprażonym sezamem.

Fajnie komponuje się też suszonymi pomidorami z zalewy.

*Śmietankę można przygotować wcześniej i przechowywać w lodówce.



Tofuryba (było o niej TUTAJ):

-kostka tofu
-sos sojowy
-1 łyżka octu winnego
-listek glonów nori
-2 łyżki mąki kukurydzianej*
-2 łyżi mąki ryżowej*
-1 łyżka mąki ziemniaczanej*
-sól
-woda dla nadania konsystencji

Tofu w 0,5 centymetrowe plasterki, a płatek nori w 4-5 cm paseczki (do cięcia nori używałam nożyczek kuchennych).

Tofu polać obficie mieszaniną sosu sojowego i octu. Odstawić.
Mąkę, wodę i sól wymieszać do uzyskania gładkiego, gęstawego ciasta naleśnikowego.
Odstawić na bok.

Kawałki tofu wyjmować z zalewy, zawijać w paseczki nori, maczać w cieście i smażyć na nieco większej ilości oleju do zrumienienia.

Na koniec odsączyć w papierowym ręczniku.

*Możesz użyć mąki pszennej z ziemniaczaną

czwartek, 25 sierpnia 2016

Trufle jaglane - kokosowe i z nutą pomarańczy ;)

Pamiętacie przepis na kokosowy sernik jaglany z nutą pomarańczy? Dziś na tej samej bazie przygotowałam trufelki jaglane. Poczęstowałam w pracy kilka osób - mówili, że pyszne, i żeby przepis dać. To daję:



Przygotowanie trufli jest dość proste - do pewnego momentu w zasadzie nie różni się niczym od przygotowania sernika, ale dla porządku przytaczam oddzielnie przepis:

Masa na trufle:
-1 szklanka kaszy jaglanej
-2 szklanki mleka np. sojowe* (+ 1 szklanka)
-1 szklanka wody
-8 łyżek cukru
-200 g (dwie torebki) wiórków kokosowych
-1 cukier waniliowy
-kilka kropli zapachu pomarańczowego i waniliowego itp
-1 spora pomarańcza
-szczypta soli
-1 łyżeczka "z górką" oleju kokosowego (albo łyżka zwykłego)


Do obtaczania:

-100 g wiórków kokosowych
-kakao

Pomarańczę umyć, sparzyć wrzątkiem, zetrzeć z niej skórkę (tylko pomarańczową część - biała pod spodem jest gorzka!), a następnie z owocu wycisnąć sok.
Kaszę bardzo dokładnie przepłukać na sitku pod bieżącą, gorącą wodą (albo wrzątkiem, jak czynią to niektórzy). Przełożyć do garnka, dolać mleko (2 szklanki) i wodę, zagotować i gotować mieszając niekiedy, aż do wchłonięcia całego płynu. Mieszanie jest niezbędne*, bo masa może przywierać do dna naczynia po zgęstnieniu. Dolać dodatkową szklankę mleka, sok i skórkę z pomarańczy, sól, cukier i cukier waniliowy oraz zapach śmietankowy, wiórki. Wymieszać i gotować ponownie do wchłonięcia całego płynu nie zapominając o ciągłym mieszaniu.
Masę lekko wystudzić i zmiksować bardzo dokładnie "żyrafą". Można dodać wspomnianą w składnikach łyżeczkę oleju koko - ja lubię z olejem, ale nie jest to niezbędne.

Oddzielać łyżką nieduże porcje i wilgotnymi dłoniami formować kulki wielkości orzecha włoskiego. Część obtaczać w wiórkach, część w kakao.
Schłodzić w lodówce.

Najlepiej smakują następnego dnia.

środa, 24 sierpnia 2016

Gofry z twarożkiem - bez glutenu, bez mleka, bez jajek

Gofry wytrawne, kolejna śniadaniowa ekwilibrystyka - zastępują mi pieczywo w posiłku, a tego jeszcze w swoich bezglutenowych próbach nie ogarnęłam do końca.
W sumie nic wielkiego, ale gofry, jak naleśniki, przeważnie wcina się na słodko, waniliowo i dżemowo. A tu sól, pieprz, cebula, szczypior i rzodkiewki...


Mieszankę mąk bezglutenowych zrobiłam wg własnego pomysłu - w necie jest masa przepisów, ale nie wszystko było dla mnie możliwe do wykonania - tapioka, czy inne mąki kasztanowe są trochę zbyt kosztowne. Sprawdziłam zawartość spiżarni i przygotowałam coś takiego:

Domowy mix mąk bezglutenowych:*
-6 łyżek mąki gryczanej
-3 łyżki mąki kukurydzianej
-3 łyżki mąki ziemniaczanej
-3 łyżki mąki ryżowej

Poza tym:
-2 łyżki siemienia lnianego
-ok pół szklanki gorącej wody

-2 łyżeczki proszku do pieczenia (tu bezglutenowy)
-1 łyżeczka sody
-1/2 łyżeczki soli
-1 łyżeczka cukru

-2 szklanki mleka sojowego
-1 łyżka octu
-1/3 szklanki oleju + olej do smarowania gofrownicy

Mieszankę mąk oraz pozostałe suche składniki wymieszać dokładnie, dodać mokre i zmiksować. Masa powinna mieć gęstość śmietany - nie kit, ale też nie wodnista. Ewentualnie rozcieńczyć wodą lub mlekiem.
Odstawić na jakiś kwadrans.

Gofrownicę rozgrzać, smarować olejem i nalewać porcję ciasta. Piec na rumiano - każda maszyna ma swój czas pieczenia - u mnie było to ok.4-5 minut.

*Glutenowcy mogą oczywiście użyć mąk zawierających gluten ;)



Twarożek słonecznikowy (pisałam o nim TUTAJ):
-1 szklanka namoczonego na noc słonecznika (ostatecznie ugotuj go przez kwadrans ;)
-woda do miksowania
-olej
-sok z cytryny do smaku

Dodatki:
-1/2 niedużej czerwonej cebuli
-1/2 niedużej zwykłej cebuli
-klika rzodkiewiek
-sól i pieprz do smaku

Słonecznik odsączyć, przepłukać na sicie, przełożyć do naczynia, dodać pozostałe składniki i miksować - masa powinna mieć... no, taką twarożkową konsystencję.
Dodać pokrojone drobniej warzywa, sól oraz pieprz i wymieszać łyżką.




sobota, 20 sierpnia 2016

Śniadaniowy, jaglany budyń z owocami

W związku z moją niechęcią do słodkich śniadań, oraz lekkim znudzeniem wytrawnymi, przekonuję się do miksowanych, porannych dań - jaglanka jako taka nie jest dla mnie jakoś specjalnie pociągająca, ale zblendowana na gładką masę, wraz ze wszystkimi dodatkami, to już zupełnie co innego.
Budyń jaglany (tudzież smoothie z odrobinę mniejszą ilością mleka...;), jest idealnym rozwiązaniem na poranny pośpiech - po prostu wrzucasz wszystko do blendera, wciskasz guzik i po chwili masz zdrowe, pożywne, słodkie, choć bezcukrowe, oraz bezglutenowe śniadanie.
I tak przy okazji: kaszę gotuję raz na kilka dni, i przechowuję w lodówce - rankiem tylko wyciągam pudełko i odmierzam kilka łyżek.


Budyń jaglany:
-1 i 1/2 banana
-1 nektarynka (bez pestki, ale ze skórką)
-1 szkl mleka sojowego
-3-4 łyżki ugotowanej kaszy jaglanej

-ulubione owoce jako dodatek

Wszystkie składniki wrzucić do wysokiego naczynia i zblendować na bardzo gładką masę.

Posypać owocami.

Można zjeść rano w domu, ale też zabrać do pracy czy na uczelnię.

czwartek, 18 sierpnia 2016

Bezglutenowe ciasto marchewkowe

W naszym domu ciasta najczęściej piecze Maja - jej murzynki czy szarlotki wyglądają smakowicie, ale nie są wegańskie i bezglutenowe.
Nie jestem jakąś wielką miłośniczką słodkości (no, chyba że jest to czekolada z masłem orzechowym... ;).
Jednak raz na jakiś czas zjadłoby się kawałek domowego ciasta. 
No to się upiekło. 
Naprędce oczywiście. 
I zjadło. 
Kawałek oczywiście.
Albo i ze trzy... ;)


Ciasto marchewkowe (bazą był przepis Sojaturobię):

Suche:
-2 szklanki mąki mąki gryczanej
-1 płaska łyżeczka soli
-2 łyżeczki proszku do pieczenia
-1 łyżeczka sody
-1 łyżeczka cynamonu
-cukier waniliowy
-4 - 5 łyżek cukru
-1/2 szklanki wiórków kokosowych
-1 szkl orzechów włoskich pokrojonych nieco drobniej (nie miałam takiej ilości, użyłam orzechów, pestek dyni i słonecznika)

Mokre:
-2 banany rozgniecione widelcem na papkę
-ok 1/2 szkl oleju
-otarta skórka (tylko pomarańczowa część!) i sok z 1 pomarańczy
-1 szkl żurawiny suszonej zalanej wrzątkiem na kilka minut i odsączonej - odłożyć garść do ozdobienia
-5 średnich marchewek (ok 0.5 kg) utartych na drobnych oczkach tarki

Pozostałe:
-1 łyżka octu winnego
-1 szkl mleka sojowego

-2 łyżki mielonego (świeżo!) siemienia lnianego
-5 - 6 łyżek wody

-1 tabliczka gorzkiej czekolady


Siemię lniane wymieszać z wodą i odstawić na jakiś kwadrans.

Mleko połączyć z octem i miksować przez ok. 1  minutę.

Suche składniki połączyć i wymieszać.

Mokre składniki również połączyć i wymieszać.

Wszystkie cztery mikstury przełożyć do naczynia, w którym będzie wyrabiane ciasto i mieszać bardzo dokładnie drewnianą kopyścią.
Odstawić na 10 - 15 minut.

Gotową masę jeszcze raz przemieszać i przelać do wysmarowanej olejem i wysypanej mąką blaszki.

Piec ok. 30 minut w temp 180 st. C. na dolnym grzaniu (górny poziom piekarnika)
Po tym czasie zmniejszyć temperaturę do ok 150 st. C. i piec jeszcze ok 15 minut.
Przed wyjęciem sprawdzić patyczkiem, czy na pewno ciasto jest suche.

Czekoladę rozgrzać w kąpieli wodnej (miska wsadzona w garnek z wrzątkiem), a gdy konsystencja jest już odpowiednia, rozsmarować po wierzchu ciasta.

Ozdobić np. wiórkami kokosowymi i odłożoną wcześniej żurawiną.











wtorek, 16 sierpnia 2016

Jaglane smoothie ze śliwką i cynamonem

Gdy nie ma czasu na nic innego, najlepiej sprawdza się szybkie śniadanie, czyli na ten przykład kaszowe smoothie z owocami. Tu jedynym źródłem cukru jest banan. Smoothie można wypić przez słomkę, lub zjeść łyżką.

Dzisiejszy zestaw śliwkowo-cynamonowy pachnie nadchodzącą jesienią - wszak to już połowa sierpnia... 

Smoothie ze śliwką:
-1 szklanka mleka roślinnego
-2-3 łyżki ugotowanej kaszy jaglanej
-2 banany (użyłam jednego, było dość cierpko)
-5-6 śliwek węgierek
-1 płaska łyżeczka cynamonu

Wszystkie składniki dokładnie zmiksować.



poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Obiad najlepszy: marchewkowo-imbirowa zupa-krem ze śmietaną, pieczone ziemniaki z hummusem i sosami, oraz sałatka

Dania, które przygotowuję przeważnie są dosyć szybkie w wykonaniu. Ale gdy się ma wreszcie wolny od pracy kolejny dzień, można nieco więcej czasu poświęcić na obiad dla rodziny (tym razem prawie dwie godziny...). 
Dziś była imbirowa zupa krem z marchewek ze śmietaną słonecznikową, pieczone ziemniaki z sosami i hummusem, oraz sałatka (prawie) ze śmietaną.
Zupa i hummus, to moje stare przepisy - TU i TU. O sojonezie  pisałam TU.

Pomysł na sojonez w sałatce (zamiast śmietany), podsunął mi widziany parę dni temu obiadowy post weganona. Jednak sojonezową śmietanę przygotowałam jak zwykle po swojemu.
Pieczone ziemniaki oraz musztardowy, słodkawy sos, to już inspiracja z vloga That Vegan Mom i również modyfikacja przepisu wg własnego pomysłu i możliwości.

Emi powiedziała, że obiad był wyjątkowo pyszny. Także spoko... ;)




Zupa krem z marchewek (przpis podaję, bo dokonałam pewnych modyfikacji):
-10 sporych marchewek - obranych i przekrojonych w poprzek na pół
-1 spora cebula - pokrojona
-2-3 łyżki oleju do smażenia
-2 łyżeczki imbiru - u mnie proszek z torebki
-4 kubki zimnej wody (żeby marchewki były ledwie przykryte)
-sól
-sok z 1 pomarańczy

Na dnie garnka z grubym dnem rozgrzać olej i zeszklić cebulę, dodać imbir, a po minucie marchewki, sól i wodę. Zagotować i gotować aż marchewki zmiękną. Odstawić z kuchni, dodać sok z pomarańczy i bardzo dokładnie zmiksować.

Przepis na śmietanę słonecznikową podawałam TUTAJ - można zrobić wcześniej i przechowywać w lodówce

 Pieczone ziemniaczki:
-ok.2 kg ziemniaków
-olej
-czosnek granulowany
-przyprawa pikantna do kurczaka (Prymat)
-pieprz ziołowy

Ziemniaki obrać* i pokroić w mniejsze cząstki (ja wybrałam tzw. łódeczki, czyli ćwiartki pokrojone na jeszcze cieńsze kawałki), wrzucić do osolonego wrzątku i od momentu ponownego zawrzenia gotować ok 3-4 minut. Odcedzić na sicie, przełożyć na blachę wyłożoną papierem, skropić olejem, posypać przyprawami i bardzo delikatnie wymieszać. Piec w temp. 200 st.C (bez termoobiegu) na dolnym i górnym grzaniu, aż nabiorą ładnego, rumianego koloru. Kontrolować jakość pieczenia, w trakcie warto ziemniaki przemieszać nieco. Pod koniec można włączyć grill.
Przed podaniem można posolić.

*Nie chciałam obierać, ale skórka na moich ziemniakach była taka...no mało zachęcająca.

SOSY DO ZIEMNIACZKÓW:

Musztardowy, słodki sos (ten brązowy ;)
-ok.3 łyżek sosu sojowego (tu bezglutenowy)
-2 łyżki syropu z agawy (lub innego, gęstego słodziwa)
-sok z połowy pomarańczy
-2 łyżeczki dobrej musztardy
-1 łyżka oleju

Pierwsze cztery składniki zmiksować, dodać olej i miksować jeszcze chwilkę.

Czosnkowy sos majonezowy:
-2-3 łyżki sojonezu
-sól do smaku
-sok z cytryny do smaku
-czosnek granulowany, oregano, bazylia, płatki słodkiej papryki (albo tak jak u mnie przyprawa do bruschetty Prymatu*.

Wszystkie składniki wymieszać.

Obok sosów warto postawić też hummus - wzbogaca danie m.in. w białko i wapń.

Sałatka:
-3 ogórki - obrane
-2-3 garście pomidorków koktajlowych
-2-3 garście posiekanego szczypiorku
-1 łycha sojonezu (własnej roboty ;)
-sok z cytryny, sól, cukier i pieprz do smaku

Warzywa pokroić, przełożyć do głębszej miski. Sok z cytryny i przyprawy dodać do sojonezu i wymieszać.
Tak przyprawionym sosem polać warzywa, wymieszać, podawać.


*Aha, jkbc nie jestem na liście płac firmy Prymat - po prostu lubię ich produkty... ;)







sobota, 13 sierpnia 2016

Ryż z warzywami po azjatycku

Jaki obiad zabrać do pracy, gdy czasu jest bardzo mało? Poranny pośpiech nie pozwala na zbyt długie rozważania i sprzyja natychmiastowym decyzjom. Warzywa na sposób azjatycki to danie ekspresowe. Dobrze też smakuje odgrzewane ;)




Ryż basmati:
-1 szklanka ryżu
-2 łyżki oleju
-2 szklanki wrzątku

Suchy ryż podsmażać na oleju w garnku o grubszym dnie. Często mieszać. Gdy część ziarenek zbieleje, zmniejszyć płomień pod garnkiem i dodać wodę -UWAGA, KIPI! - żeby się nie poparzyć, użyć rękawicy, a minutę przed dolaniem wody zmniejszyć płomień do minimum. Natychmiast przykryć pokrywką. NIE MIESZAĆ! Ryż sobie poradzi bez tego ;)
Gotować do wchłonięcia całej wody (pewnie koło kwadransa - warto w tym czasie przygotować warzywa). Wyłączyć płomień i wziąć poranny prysznic.

Warzywa:
-2-3 łyżki oleju
-1/2 średniej cebuli pokrojonej w półplasterki
-kawałek zielonej papryki pokrojony w krótkie paseczki
-kawałek cukinii pokrojonej w półplasterki
-3 ząbki czosnku pokrojone w plasterki
-2 łyżki ciecierzycy (tu z puszki)
-imbir (u mnie 1/2 łyżeczki w proszku)
-olej sezamowy
-sos sojowy do smaku(tu akurat bezglutenowy)
-1 łyżka octu (ryżowy, jabłkowy itp)
-szczypta cukru
-zrumieniony na patelni sezam
-szczypiorek

Na rozgrzany na patelni olej wrzucić wszystkie pokrojone warzywa, smażyć mieszając. Po kilku minutach, gdy warzywa zaczną się lekko rumienić, dodać imbir, sos sojowy i ocet. Smażyć ok. 5 minut.

Warzywa podawać na gorącym ryżu, polane olejem sezamowym i posypane prażonym sezamem oraz szczypiorkiem.


I jeszcze chrupki z mąki z ciecierzycy - mocno pieprzne, ale jak dla mnie wielce okej. W Auchan za 4,15 zł.
No i skład całkiem spoko jak na junk food (TU).

piątek, 12 sierpnia 2016

Śniadaniowy krem jaglany z owocami

Jak już pisałam, nie przepadam za słodkimi śniadaniami. Ale akurat gotowała się kasza jaglana (z myślą o jaglanych nuggetsach - jak dla mnie idealnych na śniadanie ;), gdy czas przed wyjściem do pracy nagle się skurczył. Uznałam więc, że zmiksowanie owoców z kaszą i mlekiem zajmie ledwie parę minut, zatem może jednak ulegnę i zjem coś wbrew swoim przyzwyczajeniom. 
Ale skoro tak, to niech to nie będzie bardzo słodkie, bo potem aż mdli... Banany sobie świetnie poradziły ;)


Krem jaglany:
-2 przejrzałe banany (takie z kropkami na skórce)
-10 truskawek (u mnie domowe, mrożone)
-mleko roślinne do nadania konsystencji (u mnie sojowe i napój kokosowy - akurat takie miałam)
-4-6 łyżek ugotowanej kaszy jaglanej*

Wszystkie składniki zmiksować na gładką masę.
Jako dodatek użyć sezonowe owoce - tu borówki i porzeczki.

Danie najlepiej smakuje na zimno - z lodówki.

*Ja dodałam 8 łyżek kaszy - trochę mało były wyczuwalne w smaku truskawki... ;)


wtorek, 9 sierpnia 2016

Kalafiorowa zupa-krem z pieczonymi warzywami i szczypiorkiem

Lubię kalafiorową ze śmietaną i koperkiem - taką, wiecie, warzywną. Ale ostatnio, dla odmiany, zamarzyła mi się zupa krem. Ma zupełnie inny smak - jadł ją nawet mój mąż, który za gotowanym kalafiorem niespecjalnie przepada.
Na pomysł z pieczonymi warzywami wpadła moja starsza córka, Emi. I ona je przygotowała wg własnego pomysłu.
Dzięki temu zupa prezentuje się wyjątkowo ładnie. No i  ciekawie smakuje :)


Pieczone warzywa:
-nieduże buraki
-marchewki
-sól, papryka słodka i ostra, bazylia, tymianek, czosnek granulowany
-olej

Obrane warzywa pokroić w półcentymetrowe plastry, przełożyć do miski, polać olejem i potraktować przyprawami.
Piec na blaszce w piekarniku rozgrzanym do temp. 180 st.C przez ok 40 minut - grzanie górne i dolne bez termoobiegu.

 Zupa:
-1 średni kalafior podzielony na różyczki
-5 średnich ziemniaków - obranych i pokrojonych
-1 średnia pietruszka - obrana i utarta na tarce
-1 spora cebula - pokrojona dość drobno
-1 kubek łuskanych ziaren słonecznika - opłukanych na sicie
-1 szklanka mleka kokosowego (może być sojowe, migdałowe itp... ;)
-2 łyżki soku z cytryny
-sól, pieprz
-ok. 5 kubków wody
-olej do smażenia

W dużym garnku zeszklić cebulę, dodać resztę warzyw i smażyć kilka minut niemal stale mieszając. Potem dodać słonecznik i zalać wodą - powinna ledwo przykryć warzywa, dodać sól, zagotować i gotować, aż warzywa będą miękkie - ok. 30-40 minut.
Na koniec dodać świeżo mielony pieprz (sporo!), sok z cytryny, oraz mleko i zmiksować, aż powstanie gładka masa. Jeżeli będzie zbyt gęsta, ewentualnie dodać nieco mleka lub wody.

Zupę przełożyć do miseczki, na wierzchu położyć kilka plasterków pieczonych warzyw. Ozdobić drobno pokrojonym szczypiorkiem - fajnie podkręca smak.





to zdjęcie robił Kacper, chłopak Emilki

sobota, 6 sierpnia 2016

Śmietanowy tort dla Mai

Kilka dni temu moja młodsza córka obchodziła siedemnaste urodziny.
Przyjaciółki zafundowały jej seans w kinie (horror...), a potem całą ekipą poszli szukać przygód w Horror House. (Brrrr...!) :)
Ale Maja jest też miłośniczką pieczenia ciast, dostała więc od nas, oprócz innych prezentów, nową (nareszcie!) prostokątną, dużą brytfannę, okrągłą tortownicę, zamykane plastikowe pudełko, do którego wejdzie i przechowa się cała blacha ciasta, nową, gumową łopatkę, krajalnicę do jabłek oraz miarki. Uwierzcie, była naprawdę szczęśliwa (choć najbardziej chyba ucieszył ją nowy łuk... ;)
A jednym z prezentów było wspólne przygotowanie tortu, bo takiego doświadczenia jeszcze nie miała. Oczywiście tort jest wegański i bezglutenowy. Tego ostatniego doświadczenia nawet ja nie miałam, zatem eksperyment był absolutny.
W sumie wyszło całkiem okej.


Jestem człowiekiem pospiesznym z wiecznym deficytem czasu, zatem moje torty wychodzą trochę podobnie jak te Małgorzaty Musierowicz z "Całusków pani Darling" - zawsze im czegoś zabraknie, a to śmietany na boki (bo kupiłam za mało śmietan-fixów), a to ciasto nie do końca prosto się przekroi i efekt końcowy troszkę przypomina krzywą wieżę w znanym włoskim mieście na Pe. No różnie... Choć jednak hałda owoców maskuje nieco przekrzywiony horyzont - pełna profeska! (fajnie mieć urodziny latem ;)
Ale do smaku nie można się przyczepić raczej (choć mój perfekcjonizm podpowiada, żeby następnym razem nie dodawać mąki jaglanej, tylko zostać przy ryżowej, jak w oryginale)


Tort śmietanowy:

Ciasto (przepis od wegAnki):
-1 szklanka mąki ryżowej*
-1 szklanka mąki jaglanej (Maja zmieliła w elektrycznym młynku do kawy)
-2 łyżki siemienia lnianego(też zmielone w młynku)
-1/2 szklanki cukru pudru
-1 cukier waniliowy (znalazłam taki z prawdziwą wanilią)
-2 kopiaste łyżeczki proszku do pieczenia (udało mi się kupić sporą paczkę bezglutenowego za 2 złote! :)
-1 łyżka octu jabłkowego
-1/3 szklanki oleju (lepiej byłoby 1/2, jak u wegAnki)
-1 i 1/4 szklanki mleka sojowego

Do nasączania:
-1 torebka herbaty zalana pół szklanką wrzątku
-sok wyciśnięty z połowy pomarańczy

*obie mąki możesz spokojnie zamienić na 2 szklanki zwykłej, pszennej, tortowej typ 450 ;)

Suche składniki wymieszać, połączyć z mokrymi i zmiksować.
Przełożyć do wysmarowanej olejem i wysypanej mąką tortownicy (u mnie 24 cm). Piec ok 35 minut w temp. ok. 180 st.C (dolny palnik bez termoobiegu). Ja po wyłączeniu piekarnika, zostawiłam ciasto w środku na ok. 10 minut, żeby się ewentualnie dosuszyło.
Potem wyjąć i ostudzić.

Krem śmietanowy (pisałam o nim TUTAJ):
-ok 3 szklanek (750 ml) schłodzonego w lodówce mleka kokosowego - wybierajcie ZAWSZE bez dodatków, które koszmarnie psują smak.
-5 łyżeczek cukru pudru
-1 cukier waniliowy
-3 śmietan-fixy

+ owoce, gorzka czekolada i własnej roboty dżem truskawkowy do przekładania i ozdabiania

Mleko miksować klika minut aż zacznie gęstnieć. Dodać cukier i śmietan-fixy i miksować jeszcze chwilę.

Działania końcowe:
Ciasto odwrócić do góry dnem, położyć już na właściwym talerzu (czyli na tym, na którym będzie prezentowany reszcie świata ;).
Ostrym, długim nożem przekroić ciasto na dwa płaskie blaty (uwaga, bezglutenowe są dosyć kruche!). Wewnętrzne strony ciasta nasączyć herbatą (polewam z łyżki).
Blat na talerzu posmarować dżemem, połową ubitego mleka koko, i ozdobić owocami (u nas to winogrona, banany polane sokiem z cytryny, mandarynki, borówki i czerwone porzeczki).
Przykryć drugim blatem - wewnętrzną stroną do dołu.
Wierzch blatu nasączyć sokiem z pomarańczy.
Resztę śmietany (czyli mleka) rozsmarować na wierzchu i (jeśli starczy...) na bokach ciasta.
Ozdobić resztą owoców i czekoladą.
Potem to już tylko jeść, choć tort lepszy jest po przynajmniej godzinie w lodówce.


sobota, 23 lipca 2016

Kotleciki quinoa z suszonymi pomidorami i szpinakiem

Zaszalałam - quinoa, czyli komosa ryżowa, nie jest wprawdzie zbożem przyjaznym dla portfela, ale dla zdrowia to już owszem - ma niski indeks glikemiczny, nie zawiera glutenu, za to sporo białka. Poza tym mangan, magnez, wapń, żelazo, miedź i fosfor, tłuszcze omega-3, lizynę, oraz sporo witaminy E i B. (tu)
No po prostu skarb!
Skarb bardzo łatwo się przygotowuje, a spożywać go można jak zwykłą kaszę - sam, lub z dodatkami, albo wszystko to wymieszać, dodać jakieś zdrowe, kleiste, co połączy ze sobą ziarenka, uformować kotlety i upiec je, lub usmażyć.
Ja usmażyłam, bo już by chyba było zbyt zdrowo...



Kotleciki z quinoa:
-1 szkl ziaren quinoa*
-2 szkl wody
-5-6 suszonych pomidorów z zalewy (pokroić drobno)
-5-6 kulek mrożonego szpinaku (rozmrozić)
-1 nieduża, czerwona cebula (pokroić drobno)
-1 ząb czosnku (utarty  na drobnej tarce)
-ok 1/3 szkl świeżo zmielonego siemienia lnianego (zmieliłam mniej więcej 2 łyżki ziaren)
-sól&pieprz do smaku
-mąka kukurydziana do panierowania (ewentualnie)

*Nie załamuj rąk jeśli nie masz quinoa - możesz użyć np. kaszy jaglanej ;)

Kaszę przepłukać na sitku, przełożyć do garnka, zalać wodą, zagotować i gotować, aż płyn zniknie znad powierzchni ziaren. Przykryć i odstawić do wystudzenia - w tym czasie reszta wody wchłonie się w ziarna.

Potem już tylko wymieszać z kaszą wszystkie składniki bardzo dokładnie, lepić kotleciki, obtaczać w panierce i smażyć na złoto.

Kotleciki mają dosyć delikatną, wilgotną konsystencję, aż się zastanawiam, czy ich następnym razem jednak nie upiec, bo może nie będą aż takie suche, jak zwykle wychodzą z pieca...

Mi najbardziej smakują w pieczywie z dodatkiem sosów i warzyw (zdjęcie nieco słabe...)




Niebo nad Piasecznem.



wtorek, 19 lipca 2016

Domowe nuggetsy jaglane

Ostatnio chodził za mną smak... no sama nie wiem na co. Na smażone i tłuste. I słone. I takie, żeby można było podskubywać sobie. I żeby jeszcze nie było jakieś piekielnie drogie. Smażone w plastrach ziemniaki już mi się przejadły i pomyślałam, że takie na przykład kotleciki a'la nuggetsy to byłoby to. Z kaszy jaglanej, bo ostatnio jakoś mi bardzo podchodzi to ziarenko. Pomysł inspirowany przepisem z jednego z moich ulubionych blogów - Smakoszki Jaroszki, modyfikowany według własnych porywów kulinarnych.
I takie oto nuggetsy maczane w keczupie, a najlepiej w mocno czosnkowym sosie na bazie sojonezu to już naprawdę są niemożliwie pyszne :)



Nuggetsy z kaszy jaglanej:
-1 kubek suchej kaszy jaglanej
-1 łyżka oleju (można pominąć)
-2 i 1/3 kubka wrzątku

Kaszę podprażyć na rozgrzanym oleju, aż większość ziarenek zrobi się jaśniejsza. Dodać wrzątek, przykryć i NIE MIESZAJĄC gotować pod pokrywką na maleńkim płomieniu, aż cała woda się wchłonie.

Poza tym:
-1 kostka tofu (180g) rozgnieciona porządnie widelcem
-1 pełna łyżka przyprawy "do kurczaka" - ja lubię Prymat - niedrogie, polskie i bez glutaminianu sodu
-4 ząbki czosnku starte na drobnej tarce
-sól i pieprz do smaku
-1 łyżka octu - naprawdę warto, nie jest wyczuwalny, ale zdecydowanie poprawia smak
-1 łyżka mąki kukurydzianej
-1 łyżka mąki ziemniaczanej
-1 kopiasta łyżka mielonego siemienia lnianego (zmiel tuż przed użyciem)
-ok 2-4 łyżek wody dla nadania konsystencji

Ugotowaną i przestudzoną kaszę, oraz wszystkie pozostałe składniki bardzo dokładnie wymieszać (najlepiej własną ręką) i odstawić na kilka chwil. W tym czasie można przygotować panierkę.

Panierka:
-1 łyżka mąki kukurydzianej
-woda do nadania konsystencji
-czosnek granulowany, sól, chili itp

Wymieszać używając tyle wody, żeby konsystencja była zbliżona do śmietany.

Z masy jaglanej formować nieduże, płaskie kotleciki - podłużne, trójkątne, albo jakie kto woli, maczać je w panierce i smażyć na rozgrzanym oleju, na średnim płomieniu.

Nuggetsy bardzo lubię wcinać pobierając łapką wprost z półmiska i maczając w miseczce z sosem. Myślę, że tej formie świetnie sprawdzą się na jakiejś domowej imprezie.

Można je też podać jako danie obiadowe w towarzystwie warzyw gotowanych oraz surowych.



Gotowane warzywa z obiadu można odsmażać na oleju z sezamem i pałaszować bardzo wieczorową porą oglądając w telewizorni powtórki CSI NY.




No i Kicia oraz jej foch.


czwartek, 14 lipca 2016

Naleśniki z ciecierzycy z farszem pieczarkowo-śmietanowym


Jak już może niektórzy zauważyli, ostatnio na blogu pojawiają się przepisy bez udziału glutenu. Powiem Wam szszerze, że jestem chyba ostatnią osobą, która ot, tak podążyłaby za tą wszechobecną modą na bezglutenowość, gdyż jak każdy uwielbiam gluten a także nie lubię robić tego co wszyscy. Jednak od dobrych dwóch lat ciągle coś mi dolegało - chodziłam od lekarza do lekarza, i czułam się jak symulantka, bo w rezultacie wszystkie wyniki badań były niemal doskonałe. W końcu, po ostatnim ataku bólu stawów (2 tygodnie na L4...) i wykluczeniu wszelkich Poważnych i Groźnych Choróbsk, w związku z występującą w mojej bliskiej rodzinie celiakią, w akcie desperacji postanowiłam spróbować jednak tej nieszczęsnej diety bezglutenowej. 
No i co? No i bardzo szybko okazało się, że przestałam puchnąć, stawy niemal przestały mi dokuczać (wreszcie wbiegłam jak niegdyś po schodach co drugi stopień na piętro - pierwszy raz od lat...!), zaczęłam tracić na wadzę (gdyż prawdopodobnie jestem wśród tych 39 %, którzy tyją z powodu nadwrażliwości na gluten, a nie chudną) i wreszcie nie muszę bez przerwy podjadać, no i przestało dolegać mi to straszne, obezwładniające zmęczenie (wcześniej mogłam spać 10 - 12 godzin, a i tak byłam śpiąca i nic mi się robić nie chciało nie z lenistwa /albo, nie tylko z tego powodu/, ale z takiej jakiejś niemocy... dziś, mimo urlopu i braku budzika, wstaję wypoczęta między 5.00 a 8.00 rano :). Minęło też jakieś dziwne zaćmienie umysłowe (wcześniej doszło do tego, że obawiałam się prowadzić auto, bo robiłam coraz więcej głupot za kierownicą, aż zaczynało to być niebezpieczne) oraz ciągły smutek, no taki jakiś depresyjny bezsens życia. 

A już myślałam, że to przedwczesna starość... ;)

Zaznaczam, że nikogo nie namawiam na tego typu eksperymenty - ja miałam pewne podstawy do podejrzeń, że to jednak to, a jak wspominałam wcześniej, wykluczyłam wraz z lekarzem niemal wszystkie inne możliwe jednostki chorobowe, ale (jak też wspominałam) w mojej bliskiej rodzinie są osoby z celiakią, stąd i u mnie jest pewne prawdopodobieństwo występowania tej choroby.

Zmiana jakości życia jest dla mnie tak niesamowicie pozytywna, że w zasadzie nie mam problemów, z utrzymaniem diety - poprzednie złe samopoczucie było długotrwałe i bardzo, bardzo nieprzyjemne, i chyba w jakiś sposób traumatyczne, w efekcie czego teraz bez problemu odmawiam poczęstunku, zawierającego zakazany składnik. 
Choć nie powiem, sentymentalnie pachną mi kajzerki i francuskie ciasto... ;>

Aha, jeśli ktokolwiek obawia się, że teraz to już nie da się gotować normalnie z moich przepisów, uspokoję: macie większy wybór kasz, a wszelka mąka glutenowa wiąże podobnie, a przeważnie lepiej, niż ta bez glutenu. Dlatego zastępujcie mąkę na przykład ciecierzycową zwykłą, pszenną. Albo nie zastępujcie, gdyż ta z ciecierzycy smakuje naprawdę dobrze i zawiera sporo białka :)
Bo na ten przykład dziś naleśniki z tej mąki - przepis podejrzany u Wegenerata Biegowego (TU), z farszem z mojego starego przepisu. Wyszły tak:


Spoko, prawda...? :)

Naleśniki z mąki z ciecierzycy:
-1 szklanka mąki z ciecierzycy
-1 szklanka wody
-0,5 łyżeczki soli
-spora szczypta mielonego kminku (dla tych co nie lubią: praktycznie go nie czuć, a wspomaga trawienie)

Wszystkie składniki zmiksować i odstawić, żeby się mąka rozkleiła i lepiej wiązała

O farszu pisałam kiedyś TU , o śmietanie TU - dziś nowa edycja.

Farsz pieczarkowo-śmietanowy:
-0,5 szklanki ziaren słonecznika + woda +sok z cytryny i sól do smaku
-6-8 pokrojonych sporych pieczarek
-pół pokrojonej w półplasterki młodej, niedużej cukinii (ze skórką)
-1 spora, pokrojona cebula
-2-3 zęby czosnku ("zęby", tak, bo u mnie przeważnie są duże) starte na małych oczkach tarki
-0,5 puszki kukurydzy (możesz ugotować w kolbie - ja się zwykle spieszę)
-sól&pieprz

Na śmietanę: słonecznik namoczyć na noc. (No dobra, ja ugotowałam w wodzie przez jakieś 7-10 minut.) Następnie przepłukać go pod bieżącą wodą, przełożyć do naczynia, dodać ok. pół szklanki wody i miksować aż masa będzie gładka. Gdy jednak zbyt gęsta, dodać kapkę wody. Na koniec dodać sok z cytryny i sól.

Cebulę zeszklić na oleju z dodatkiem soli, a gdy prawie że się rumieni, dodać czosnek, a po chwili pieczarki i cukinię. Zwiększyć płomień i smażyć wszystko kilka minut kontrolując, czy się nie przypala - wtedy mieszać. Dodać kukurydzę, sól i pieprz, podsmażyć jeszcze chwilę mieszając, a na koniec dodać śmietanę. Teraz może się poparkotać dosłownie ze dwie minuty. I już.

Naleśniki smażyć (choć niekiedy jest to trudne, gdy jest burza, a pies boi się hałaśliwych grzmotów...) na teflonowej patelni z rozgrzaną łyżeczką oleju.*


Na usmażony naleśnik nakładać farsz, zwijać w rulonik i podawać - na przykład z ketchupem, sosem czosnkowym z sojonezu i szczypiorem z dymki.


*Próbowałam smażyć bez smarowania patelni olejem, dodając go tylko odrobinę do ciasta, ale naleśniki wówczas traciły elastyczność i łamały się podczas rolowania.


Naleśniki można też podawać jako kluski z barszczem ukraińskim - wystarczy zrolowany bez farszu naleśnik pokroić w półcentymetrowe kawałeczki i układać w talerzu z zupą.


A tu jeszcze bransoletka - pamiątka z wyjazdu młodszej córki w Bieszczady.
Ładna, co nie...? :)



LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...