czwartek, 16 maja 2013

Weganka na diecie - kilka słów wyjaśnienia

W komentarzach spotkałam się z krytyką diety niełączenia oraz dostaję zalecenia - mniej jeść, więcej ruchu. Dobrze, że moja dieta wzbudza kontrowersje, bo zamiast stosować ją z biegu, postanowiłam wgłębić się w temat - mam nadzieję, że z pożytkiem dla siebie i czytelników bloga. A zatem zacznijmy jeszcze raz:

1. Dlaczego postanowiłam zrzucić zbędne kilogramy stosując dietę, a nie zwiększając wydatkowanie energii poprzez ruch?
O wiele bardziej wolałabym biegać czy robić dalekie wycieczki rowerowe, lub chociażby uprawiać szybkie marsze, ale od kilku miesięcy mam ograniczone możliwości ruchowe - nie mogę zbyt dużo i szybko chodzić nie mówiąc o bieganiu. Rower owszem, ale niezbyt forsownie i niezbyt długo, czyli żeby nie pogorszyć swojego stanu, jeżdżąc na rowerze nawet się nie zgrzeję.Chodzę powoli niekiedy pomagając sobie kulą. Z większości ćwiczeń mogę robić w zasadzie tylko brzuszki (proste i skośne). I to by było tyle jeśli chodzi o moje spalanie...

2.Dlaczego postanowiłam nie łączyć w diecie białka z węglowodanami?
Ponieważ inne enzymy są potrzebne, żeby trawić węglowodany, a inne żeby trawić białka, to kiedy jedne i drugie enzymy mieszają, spowalniają proces trawienia. A ja chcę go przyspieszyć na początku (zawsze byłam dość smukła - teraz się rozbyłam i nie mam się w co ubrać :-p )

3. Czy to zdrowe?
Dowiadywałam się - w czasie, kiedy chcę tę metodę stosować nie wyrządzi ona mojemu organizmowi żadnej szkody. Tekst poniżej dał mi jednak do myślenia.

Porada dietetyka z www.wegemaluch.pl : To fakt, że białka są trawione w środowisku kwaśnym, a węglowodany w zasadowym. Nie wdając się w szczegóły, wygląda to mniej więcej tak: rozkład białek zachodzi w żołądku, pod wpływem enzymów proteolitycznych, które działają w kwaśnym środowisku, natomiast rozkład węglowodanów zachodzi pod wpływem enzymów amylolitycznych, które działają w środowisku obojętnym lub zasadowym, w jamie ustnej, jelicie cienkim i dwunastnicy. Zatem ludzki układ pokarmowy radzi sobie bardzo dobrze z trawieniem różnych makroskładników ponieważ rozdziela je na frakcje, które rozkładane są w różnych jego odcinkach. Człowiek jest stworzeniem wszystkożernym, ewolucja przystosowała nas tak, że możemy jeść różne produkty, o różnym składzie, w dowolnych konfiguracjach  (cały artykuł TUTAJ)

jednak w prezentacji dr Małgorzaty Desmond przeczytałam:
"Amerykańskie Stowarzyszenie Dietetyków: komplementarne białka nie muszą być spożywane w trakcie jednego posiłku, a różne rodzaje aminokwasów, dostarczone z pożywienie w ciągu całego dnia, zapewniają odpowiedni bilans azotowy u ludzi zdrowych. Celowe łączenie różnych produktów zawierających 
komplementarne białka nie jest konieczne. U dzieci -< 6h odstępu" (cała prezentacja TUTAJ)

Czyli, jeżeli chcę, mogę nie łączyć w jednym posiłku białek z węglowodanami, tylko występuje pytanie czy jest to uzasadnione i warte zachodu... 
Prawdą jest, że czuję się lżej po posiłku w ten sposób skomponowanym mimo iż nie ograniczam ilości spożywanych dań, tylko ich jakość właśnie.

4.Co jem w trakcie diety?
Dotychczas:


  • jabłka
  • banany
  • mandarynki
  • pomarańcze
  • orzechy
  • ziarno słonecznika
  • olej lniany
  • sezam
  • cieciorkę
  • pomidory
  • ogórki kiszone
  • cebula 
  • cebula czerwona
  • czosnek
  • szczypior
  • cukinia
  • bakłażan
  • fasola szparagowa
  • brokuły
  • kalafior
  • marchewka (surowa i gotowana)
  • sałata masłowa
  • sałata lodowa natka pietruszki
  • papryka (surowa, smażona i pieczona)
  • kasza jaglana
  • mleko sojowe (wzbogacane)
  • płatki owsiane
  • płatki żytnie
  • płatki orkiszowe
  • rodzynki
  • migdały
  • makaron pełnoziarnisty
  • szpinak
  • rukola
  • pieczarki
  • pomidory z puszki
  • kiełki fasoli mung
  • siemię lniane
  • chleb razowy
  • młoda kapusta
  • koperek
  • oliwki
  • woda z cytryną (dużo)
  • herbaty ziołowe
  • kawa rozpuszczalna (1-2 dziennie)
  • sos sojowy
  • ocet winny
  • +przyprawy i takie tam...
  • ufff...!

To chyba sporo jak na niespełna tydzień i chyba nikt nie powie, że moja dieta nie jest urozmaicona. Nie ograniczam wielkości porcji - jem do syta, a nawet więcej ;) Faktem jest, ze w kilka dni po rozpoczęciu diety przestałam odczuwać dokuczliwy głód. Bardzo prawdopodobne, że IG spożywanych potraw jest prawidłowy, ilość wody, którą wypijam niweluje uczucie niepotrzebnego apetytu (bo wcześniej częściej czułam apetyt niż głód), a i błonnika, który daje uczucie sytości przecież jest więcej niż poprzednio.

Zrezygnowałam z:

  • cukru (kiedyś 4 do 8 łyżeczek dziennie - a w zasadzie szufelek, takich, które mieszkają w cukiernicy)
  • słodyczy
  • smakowego mleka sojowego - piekielnie słodkie!
  • mocnej, mielonej kawy
  • białego ryżu
  • kaszy manny
  • kuskusu
  • białej mąki i przetworów z niej
  • dżemów
  • frytek
  • czipsów

itp.

Ograniczyłam znacznie spożycie:

  • kotletów
  • ziemniaków z sosami
  • zasmażek
  • oleju rafinowanego - tylko minimalna ilość do podsmażania cebuli
  • domowych słodkich wypieków - tylko w ograniczonej ilości w niedzielę

TUTAJ jeszcze jeden ciekawy artykuł dr Agnieszki Biernat na temat zdrowego i niezdrowego odżywiania dietą roślinną.

Myślę, że rozwiałam wszelkie wątpliwości. Dzięki pytaniom i krytyce sama zgłębiłam temat i niekoniecznie namawiam na oddzielne spożywanie posiłku białek i węglowodanów. Takie rozdzielenie nie szkodzi przyswajaniu kompletnych białek, ale najprawdopodobniej ma niewielki wpływ na odchudzanie. Chociaż, jak pisałam, ja jedząc w taki sposób czuję się lepiej, ale to może być indywidualna reakcja mojego organizmu.


Poniżej dzisiejsze śniadanie - dwie kanapki na razowym pieczywie - jedna z pesto, druga ze śmietaną słonecznikową, na to pomidor+ kawa rozpuszczalna z mlekiem sojowym (to Alpro jest niesamowite w smaku doprawdy!)








A tu wczorajszy przegenialny obiad - pieczone warzywa (pomysł znalazłam u anka-weganka) z hummusem (z bloga Jadłonomia - wrzucałam tu na Wielkanoc chyba) oraz pesto z rukoli i pestek słonecznika - mówiłam, że będzie rukola, prawda...? ;)
To się chyba nazywa Niebo W Gębie. :) Cukinia i bakłażan w plastrach, czerwone małe cebulki w ćwiartkach, papryka w paseczkach+sól, czosnek granulowany, zioła prowansalskie i tymianek. Piekłam na 200st. aż do mocnego przypieczenia.






Tu pesto z rukoli jako danie główne z makaronem pełnoziarnistym i suszonymi pomidorami z zalewy






Poniżej śniadania - pierwsze i drugie

Sałata masłowa, rukola, suszone pomidory z zalewy, oliwki, sok z cytryny


...oraz jakaś przegryzka sprzed 2 dni chyba


a także późna kolacja

Pozostała w lodówce chińszczyzna z pesto
Ale połączenie, co... ;)
kiepska fota, bo wieczór był. A właściwie noc już.

W międzyczasie również kasza jaglana z jabłkiem i cynamonem, kanapka z pesto i coś tam jeszcze, ale fotek brak, niestety.

A to użytkownicy facebooka widzieli już - dzisiejsza poranna kawa (rozpuszczalna z mlekiem sojowym Alpro - pycha!) oraz  Zeszyty Praw Zwierząt - mogłam je sobie wziąć na wczorajszym wykładzie. Całą drogę powrotną czytałam.Właściwie próbowałam czytać, bo po każdej niemal linijce miałam tyle przemyśleń, że co chwila zawieszałam się dumając nad tekstem. Polecam zajrzeć na http://zeszytyprawzwierzat.org.pl/ - bardzo uświadamiająca lektura.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...