czwartek, 14 lipca 2016

Naleśniki z ciecierzycy z farszem pieczarkowo-śmietanowym


Jak już może niektórzy zauważyli, ostatnio na blogu pojawiają się przepisy bez udziału glutenu. Powiem Wam szszerze, że jestem chyba ostatnią osobą, która ot, tak podążyłaby za tą wszechobecną modą na bezglutenowość, gdyż jak każdy uwielbiam gluten a także nie lubię robić tego co wszyscy. Jednak od dobrych dwóch lat ciągle coś mi dolegało - chodziłam od lekarza do lekarza, i czułam się jak symulantka, bo w rezultacie wszystkie wyniki badań były niemal doskonałe. W końcu, po ostatnim ataku bólu stawów (2 tygodnie na L4...) i wykluczeniu wszelkich Poważnych i Groźnych Choróbsk, w związku z występującą w mojej bliskiej rodzinie celiakią, w akcie desperacji postanowiłam spróbować jednak tej nieszczęsnej diety bezglutenowej. 
No i co? No i bardzo szybko okazało się, że przestałam puchnąć, stawy niemal przestały mi dokuczać (wreszcie wbiegłam jak niegdyś po schodach co drugi stopień na piętro - pierwszy raz od lat...!), zaczęłam tracić na wadzę (gdyż prawdopodobnie jestem wśród tych 39 %, którzy tyją z powodu nadwrażliwości na gluten, a nie chudną) i wreszcie nie muszę bez przerwy podjadać, no i przestało dolegać mi to straszne, obezwładniające zmęczenie (wcześniej mogłam spać 10 - 12 godzin, a i tak byłam śpiąca i nic mi się robić nie chciało nie z lenistwa /albo, nie tylko z tego powodu/, ale z takiej jakiejś niemocy... dziś, mimo urlopu i braku budzika, wstaję wypoczęta między 5.00 a 8.00 rano :). Minęło też jakieś dziwne zaćmienie umysłowe (wcześniej doszło do tego, że obawiałam się prowadzić auto, bo robiłam coraz więcej głupot za kierownicą, aż zaczynało to być niebezpieczne) oraz ciągły smutek, no taki jakiś depresyjny bezsens życia. 

A już myślałam, że to przedwczesna starość... ;)

Zaznaczam, że nikogo nie namawiam na tego typu eksperymenty - ja miałam pewne podstawy do podejrzeń, że to jednak to, a jak wspominałam wcześniej, wykluczyłam wraz z lekarzem niemal wszystkie inne możliwe jednostki chorobowe, ale (jak też wspominałam) w mojej bliskiej rodzinie są osoby z celiakią, stąd i u mnie jest pewne prawdopodobieństwo występowania tej choroby.

Zmiana jakości życia jest dla mnie tak niesamowicie pozytywna, że w zasadzie nie mam problemów, z utrzymaniem diety - poprzednie złe samopoczucie było długotrwałe i bardzo, bardzo nieprzyjemne, i chyba w jakiś sposób traumatyczne, w efekcie czego teraz bez problemu odmawiam poczęstunku, zawierającego zakazany składnik. 
Choć nie powiem, sentymentalnie pachną mi kajzerki i francuskie ciasto... ;>

Aha, jeśli ktokolwiek obawia się, że teraz to już nie da się gotować normalnie z moich przepisów, uspokoję: macie większy wybór kasz, a wszelka mąka glutenowa wiąże podobnie, a przeważnie lepiej, niż ta bez glutenu. Dlatego zastępujcie mąkę na przykład ciecierzycową zwykłą, pszenną. Albo nie zastępujcie, gdyż ta z ciecierzycy smakuje naprawdę dobrze i zawiera sporo białka :)
Bo na ten przykład dziś naleśniki z tej mąki - przepis podejrzany u Wegenerata Biegowego (TU), z farszem z mojego starego przepisu. Wyszły tak:


Spoko, prawda...? :)

Naleśniki z mąki z ciecierzycy:
-1 szklanka mąki z ciecierzycy
-1 szklanka wody
-0,5 łyżeczki soli
-spora szczypta mielonego kminku (dla tych co nie lubią: praktycznie go nie czuć, a wspomaga trawienie)

Wszystkie składniki zmiksować i odstawić, żeby się mąka rozkleiła i lepiej wiązała

O farszu pisałam kiedyś TU , o śmietanie TU - dziś nowa edycja.

Farsz pieczarkowo-śmietanowy:
-0,5 szklanki ziaren słonecznika + woda +sok z cytryny i sól do smaku
-6-8 pokrojonych sporych pieczarek
-pół pokrojonej w półplasterki młodej, niedużej cukinii (ze skórką)
-1 spora, pokrojona cebula
-2-3 zęby czosnku ("zęby", tak, bo u mnie przeważnie są duże) starte na małych oczkach tarki
-0,5 puszki kukurydzy (możesz ugotować w kolbie - ja się zwykle spieszę)
-sól&pieprz

Na śmietanę: słonecznik namoczyć na noc. (No dobra, ja ugotowałam w wodzie przez jakieś 7-10 minut.) Następnie przepłukać go pod bieżącą wodą, przełożyć do naczynia, dodać ok. pół szklanki wody i miksować aż masa będzie gładka. Gdy jednak zbyt gęsta, dodać kapkę wody. Na koniec dodać sok z cytryny i sól.

Cebulę zeszklić na oleju z dodatkiem soli, a gdy prawie że się rumieni, dodać czosnek, a po chwili pieczarki i cukinię. Zwiększyć płomień i smażyć wszystko kilka minut kontrolując, czy się nie przypala - wtedy mieszać. Dodać kukurydzę, sól i pieprz, podsmażyć jeszcze chwilę mieszając, a na koniec dodać śmietanę. Teraz może się poparkotać dosłownie ze dwie minuty. I już.

Naleśniki smażyć (choć niekiedy jest to trudne, gdy jest burza, a pies boi się hałaśliwych grzmotów...) na teflonowej patelni z rozgrzaną łyżeczką oleju.*


Na usmażony naleśnik nakładać farsz, zwijać w rulonik i podawać - na przykład z ketchupem, sosem czosnkowym z sojonezu i szczypiorem z dymki.


*Próbowałam smażyć bez smarowania patelni olejem, dodając go tylko odrobinę do ciasta, ale naleśniki wówczas traciły elastyczność i łamały się podczas rolowania.


Naleśniki można też podawać jako kluski z barszczem ukraińskim - wystarczy zrolowany bez farszu naleśnik pokroić w półcentymetrowe kawałeczki i układać w talerzu z zupą.


A tu jeszcze bransoletka - pamiątka z wyjazdu młodszej córki w Bieszczady.
Ładna, co nie...? :)



5 komentarzy:

  1. Ja bym jeszcze kurkumy do ciasta dodała ;) Robiłam też takie z ryżu i czerwonej soczewicy - namoczone i zblendowane, a do ciasta też kminek i kurkuma.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. kolor wydał mi się odpowiedni, ale owszem, kurkuma nie zaszkodzi :)
      też mam w planach zrobić naleśniki z namoczonych ziaren - widziałam w jakiejś książce chyba - wszystko w swoim czasie ;)

      Usuń
    2. Kurkuma pomaga też w trawieniu, dobrze się więc komponuje ze strączkowymi :)

      Usuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...