czwartek, 9 maja 2013

Czwartek pełen niespodzianek

Tematem przewodnim miały być urodziny Dave'a Gahana oraz  młoda kapusta, ale okazało się, że promocja w Piotrze i Pawle na lody ryżowe Naturattiva przebiły wszystkie tematy. Wrzuciłam fotkę zakupionych lodów na Facebooka i wyjechałam "w sprawach", a po powrocie okazało się, że obok zdjęcia dyskusja powstała. A w zasadzie pytania: o cenę, o skład, czy cukier jest oraz chemia i stwierdzenie, że lepsze sojowe oraz czekoladowe. Fakt, cena przyprawia o zawrót głowy - w promocji kosztują 17,99 za 750ml, bez promo coś koło 22-24,- Czyli taki deserek luksusowy raczej - "od wielkiego dzwonu".
Ale nie samym Facebookiem przecież człowiek żyje! Z tego co wiem jest wielu użytkowników np takiego Google+, (którego jakoś nie bardzo ogarniam, chociaż konto wszak posiadam), którzy nie używają FB, dlatego troszkę i tutaj skrobnę w temacie.
A zatem...
Ryżowe kupiłam, gdyż moje starsze dziecię, które 20 lat temu wychowywało się na mleku sojowym modyfikowanym Prosobee (czy jakoś tak) wydawanym w aptece na wystaną w kolejkach do lekarza receptę, z czasem przeobraziło się w dziecię bardzo silnie na soję uczulone. Na mnóstwo innych rzeczy też, ale nie o tym ten temat.
Ryżowych lodów o smaku czekoladowym nie było.
Lody są słodzone cukrem który się nazywa "nierafinowany cukier trzcinowy z upraw ekologicznych" 
Chemia? Cóż, fotkę ze składem zaraz wrzucę.
Ale najpierw lody. Oraz bzy, które lada chwila rozkwitną na podwórku - nie mogłam się oprzeć i przyniosłam kilka gałązek do domu - ładnie się wkomponowały w kadr.





Lody są przepyszne. Mimo sknerstwa skuszę się chyba jeszcze na wypróbowanie czekoladowych.
W sumie smak sojowych też mnie ciekawi...

A ponoć występują też rożki oraz wersja na patyku.



To jeszcze szybciutko o tej kapuście młodej, która wygląda brejowato ale smakuje wybornie. 




Potrzebne będą:

  • główka młodej kapusty
  • 3-4 cebule posiekane
  • sól, pieprz, 
  • koperek (najlepiej świeży)
  • ocet winny (można pominąć)
  • ew. cukier dla rónowagi smakowej
  • 1 kopiasta łyżka śmietany słonecznikowej
  • ok.1 szklanki wody
  • 1 kopiasta łyżka mąki kukurydzianej (opcjonalnie)
Cebulę podsmażyć na oleju na dnie sporego garnka, dodać pokrojoną dość drobno kapustę, sól oraz pieprz i dusić pod przykryciem ok.20 minut. Gdy kapusta będzie miękka dodać rozmieszaną w wodzie (w zakręconym słoiku, prawda?) mąkę i śmietanę, oraz koperek i ocet (ok. 1-2 łyżek). Często mieszając gotować jeszcze kilka minut.
Podałam z pomidorami oraz kotletami z granulatu sojowego i pieczarek.


No i na koniec 51(!) urodziny obchodzi dziś Dave Gahan - lider Depeche Mode.Nigdy jakoś specjalnie nie słuchałam tej muzy, chociaż szczyt popularności grupy przypadał na czasy, kiedy uczęszczałam do liceum, a wiadomo, że jest to najważniejszy moment w kreowaniu gustów muzycznych. Ale radia nie wyłączałam, gdy było na antenie. Mój gust kształtował się w tym czasie na muzyce Led Zeppelin, Hendrixa, Doorsów czy Janis Joplin, ale słuchaliśmy też Nirvanę, Pearl Jam, VooVoo, T Love, Kobranockę, Maanam, Perfect i takich tam - "większej połowy" pewnie nie wymieniłam ;)
W czasie gdy ja zasłuchiwałam się w fundamentalnych dźwiękach, Depeche Mode nagrali "Personal Jesus" (który to kawałek młodzież zna pewnie raczej z wykonania Marilyn Manson...),oraz "Enjoy the Silence". To był szał...! Lubiłam posłuchać, nie powiem, ale płyty bym nie kupiła wtedy za skarby. To byłaby zdrada nieomal. Pamiętam, jak po ulicach chodzili wymuskani chłopcy w jasnych, zwężanych na dole, dekatyzowanych jeansach, czarnych, skórzanych kurtkach i z tzw. lotniskiem na głowach - czyli fryzurach o wystrzyżonych idealnie, podniesionych równiutko do góry włosach, które na czubku głowy tworzyły nieskazitelnie równą powierzchnię. Trochę się naśmiewaliśmy (o, idzie depesz!) z ich doskonałości, bo my raczej szłyśmy stylem w coś, co przypominało mieszaninę post hippisowo-rockowy  grunge, ale na chłopaków przyjemnie było popatrzeć... ;) 
W związku ze związkiem pozdrawiam chłopców! Dziewczęta-fanki grupy, jakoś nie rzucały się tak intensywnie w oczy, ale też pozdrawiam, a jakże - taka okazja...?! Szczególnie tych, którzy w początkach lat 90-tych zeszłego wieku (o rany, ale to brzmi!) jeździli do i ze szkoły tramwajem na linii Plac Zawiszy - Okęcie, bo to pewnie im przyglądałam się z takim zaciekawieniem i podziwem :)

Dave, żyj nam 100 lat i uśmiech miej na twarzy! 
Happy Birthday! 
i w ogóle...

Posłuchamy? 






4 komentarze:

  1. Po pierwsze - Dave <3 Nie mogę się doczekać koncertu w Warszawie :D

    Po drugie - Lody <3 Uwielbiam je! Niestety te rożki i na patyku można kupić tylko paczkowane (chyba po 6 sztuk). Widziałam je w Gdańsku w sklepach KOS. Co do ceny, to nie jest jakaś mocno bijąca po portfelu, a mnie takie opakowanie starcza na całe wakacje :P Fajnie, że Piotr&Paweł mają je w swojej ofercie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, ten koncert jest często komentowany wśród moich znajomych - każdy by chciał pójść tylko nikt nie ma biletów ;)
      lody to dla mnie nowość - ten kubełek, który mam starczy mi pewnie na kilka tygodni, bo rodzina zgodnie odmówiła konsumpcji. Rożków ani na patyku nie widziałam w sprzedaży, ale mnie wystarczą te w wiaderku ;)

      Usuń
  2. Kapustka wygląda przepysznie ;) Chyba wiem co jutro zrobię... dzięki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Lody z bzem wyglądają pięknie :) Fajne okołomuzyczne wspominki.. Nie chce mi się wierzyć, że nastolatką byłam słuchając Nirvany i DM.. A moją uwagę jakoś zawsze bardziej przyciągał Martin Gore, jego solowa płyta bardzo mi się podobała, był jakoś bardziej charakterny, choćby z wyglądu, od 'śliczniutkiego' Davida :) Pozdrawiam deszczowo-wiosennie :)

    OdpowiedzUsuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...