Zniknęłam, ale wiele się działo, oj wiele...
Zaczęło się od tego, że pod koniec listopada czułam się przemęczona - za dużo pracy, za dużo na głowie, za dużo angażowania się. Musiałam odpocząć od wszystkiego. Od blogowania też. Organicznie wręcz potrzebuję niekiedy czasu dla siebie. Kompletnie wyłączyć się z rzeczywistości. Ponoć niektóre Wodniki tak mają...
W połowie grudnia silne zapalenie oskrzeli.
W Święta złamałam lewą, dolną kończynę, wylądowałam w szpitalu, zoperowano mnie, w efekcie czego jestem bogatsza o kawałek blaszki i kilka śrub, którymi zespolono uszkodzoną kość. Przynajmniej do końca lutego kuśtykać mam jeszcze o 2 kulach. W takiej sytuacji trudno ogarnąć kuchnię, fotki, blog i całą resztę.
W styczniu śmierć bliskiej mi osoby.
Potrzebuję jeszcze trochę czasu.
Dziękuję kolejnym fejsbukowiczom za polubienie fanpejdżu podczas gdy nie pojawiały się żadne posty. Zupełnym przypadkiem Weganizm Udomowiony ma już 416 fanów! :) Uwierzcie, to niezmiernie motywujące :) :)
Nie mogę się doczekać, kiedy stanę na obu nogach i będę mogła wrócić do blogowania.
Do spisania się zatem! :)
Eli witaj.
OdpowiedzUsuńBardzo Ci współczuję i rozumiem Cię doskonale.
Życzę Ci szybkiego powrotu do formy!
Trzymaj się dzielnie!
Przyznaję, że odpoczynku potrzebowałam, ale już mnie wszystkie boki bolą od tego odpoczywania. ;)
UsuńDziękuję za życzenia :)
Życzę zdrówka i sił dla codzienności... pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńO rany, to faktycznie feralny początek roku! ZDROWIA! I wszystkiego naj z okazji zbliżających się urodzin :)
OdpowiedzUsuńCo mnie nie złamie, to mnie wzmocni... ;)
OdpowiedzUsuńDzięki dziewczyny.
Za życzenia urodzinowe również :)))
Życzę szybkiego powrotu do zdrowia! I w kontekście dwóch postów wyżej: wszystkiego najlepszego z okazji urodzin. A ja już stwierdziłam, że coś z moim kompem jest nie tak, albo z netem, bo jakoś tak się blog na hummusie urwał:)Ale cieszę się, że już jesteś z powrotem.
OdpowiedzUsuńDziękuję za życzenia :))
UsuńA wiesz jak ja się cieszę, że wróciłam...? Na ten tychmiast życie nabrało kolorów ;) Moja siostra też napomykała żebym coś wrzuciła wreszcie na blog, bo jej się ten hummus już znudził ;)
Pozdrawiam :)