poniedziałek, 27 maja 2013

Wegański Dzień Matki - muffinki prawie bez cukru, budyniowiec i obiad, i laurka

Lubię świętować, celebrować, spotykać się z rodziną i przyjaciółmi w kameralnej atmosferze, gotować dla nich wszystkich i z nimi zajadać konwersując. Mam wielką przyjemność przygotowywać dania na różne tego typu okazje.
Na Dzień Matki przygotowałam ciasto budyniowe z brzoskwiniami dla mojej mamy, oraz muffinki, które prawie nie zawierają cukru, dla teściowej (wstałam o 7 rano, żeby zdążyć je przygotować...)




Budyniowiec z brzoskwiniami jest z TEGO przepisu, znalezionego na fejsbukowym profilu Weganizm.Spróbujesz? - pozwiedzajcie sobie, bo wielce inspirujące to miejsce, choć podobno niektórych widok tych wszystkich pyszności wpędza w kompleksy kulinarne ;) Oczywiście przepis troszkę po swojemu zmodyfikowałam - ciasto zrobiłam takie samo jak w konkursowej szarlotce, mleko owsiane do budyniu zmajstrowałam sama - gdybym dodała sojowe, które stało w lodówce, Emi nie mogłaby jeść tego wypieku, a nie miałam już czasu jechać do sklepu.



Ciasto kruche dokładnie takie jak TU:


  • 1,5 szkl. mąki
  • 0,5 szkl. oleju
  • 1/3 szkl.zimnej wody
  • 2 łyżeczki cukru
  • 1,5 łyżeczki proszku do pieczenia


Masa budyniowa - poniżej kopypasta przepisu z moimi modyfikacjami.

  • 1 puszka brzoskwini w puszce
  • 2 jasne budynie bez cukru (u mnie waniliowe)
  • 500 ml mleka roślinnego
  • 200 ml substytutu gęstej śmietany - może być zmiksowane na gładko tofu, okara, jogurt sojowy, itp. (u mnie produkowana samodzielnie śmietana z nasion słonecznika)
  • 6 łyżeczek cukru 

 Budynie przygotować wg przepisu z tą różnicą, iż mleka jest mniej. Kiedy masa zgęstnieje, odstawiamy ją na bok i chwilkę studzimy. Do budyniu dodajemy po łyżce śmietany i miksujemy albo po prostu dokładnie mieszamy, żeby uzyskać kremową konsystencję. Masa ma być dwa razy bardziej rzadka niż na początku.
Ciasto wyjmujemy z lodówki i wyklejamy nim cienko formę podnosząc brzegi na ściankach naczynia.Układamy połówki brzoskwini na cieście i zalewamy budyniem. Pieczemy ok. 60 min. w temp. 150-160st. C.
Genialnie smakuje jeszcze ciepłe polane śmietaną z nerkowców (nerkowce zmiksowane na gładko z gorącą wodą - można ewent. dodać cukier waniliowy - ja nie dodałam tym razem) i konfiturą z owoców leśnych.


Muffinki to już kompletnie mój pomysł. Miały być zdrowe i jak najmniej tuczące. Wykorzystałam TEN przepis (też mój własny) ale postanowiłam dodać połowę mąki owsianej (zmielone w młynku do kawy płatki owsiane górskie), posłodzić zmiksowanymi z wodą daktylami i dodać siemię lniane oraz sezam. Jedyny cukier jako taki znajduje się w cukrze waniliowym i dżemie żurawinowym domowej roboty, który i tak wyszedł zbyt kwaśny, bo właśnie cukru za mało do niego dodałam... Ciasto wyszło tak słodkie, że aż mogło być nieco mniej.

  • 1 kubek mąki pszennej typ 650 (myślę, że mogłaby być graham, ale nie miałam)
  • 1,5 kubka mąki owsianej
  • 3/4 kubka cukru 
  • 2,5 łyżeczki sody oczyszczonej
  • 1 cukier waniliowy
  • 1 pełna łyżeczka cynamonu
  • 1/3 kubka oleju
  • 2 łyżki octu winnego (może być np sok z cytryny)
  • 1 przejrzały, rozgnieciony widelcem na papkę banan (można dodać więcej - ja miałam tylko jeden)
  • 3 pełne łyżki dżemu (tutaj domowy z żurawin - zbyt wytrawny do jedzenia, za to do ciast doskonały)
  • kubek daktyli
  • ok. 1 szklanki wody gazowanej
  • 3 kopiasta łyżki mielonego siemienia lnianego
  • 3 kopiaste łyżki sezamu
  • 2/3 kubka wiórków kokosowych
  • 2 nieduże jabłka


Daktyle zalać wrzątkiem, odcedzić (nie wylewać wody!) po kwadransie i zmiksować do konsystencji dzemu dodając wodę od moczenia.
W naczyniu mieszamy suche składniki, następnie dodajemy mokre, miksujemy i odstawiamy na ok 30 minut. W tym czasie nagrzewamy piekarnik do temp. 180st.C.
Do ciasta dodać obrane i pokrojone w dość drobną kostkę jabłka i wymieszać łyżką.
Ciasto nakładać do papierowych foremek umieszczonych w metalowej formie do muffinek i piec 20 minut.
Smarować "lukrem":
  • siemię lniane
  • wrzątek
  • sezam
Siemię zalać wrzątkiem, poczekać aż się rozklei. Masą (wraz z ziarenkami) smarować upieczone ciasteczka. Natychmiast posypywać sezamem. Pozwolić wystygnąć.

A tu ciasta wraz z obiadem - przygotowałam wegańskie dania, gdyż mama zaplanowała tradycyjne dania. Naleśników wyszło tyle, że zostawiłam trochę rodzicom.
Co jest na zdjęciu? Zaczynamy od muffinek zgodnie z ruchem wskazówek zegara: muffinki, farsz do naleśników, sałatka zielona, naleśniki, sałatka czerwona, zapiekanka pasterska, fasola w pomidorach, konfitura z owoców leśnych, budyniowiec.



...i sam obiad - naleśniki z farszem z pieczarek, kukurydzy i soczewicy+sól, pieprz i pieprz ziołowy - farsz nakładać na naleśnik posmarowany majonezem słonecznikowym, rolować, na wierzch majonez+fasola pieczona z puszki Tesco.
Sałatki:
zielona: sałata lodowa, szczypiorek, rzodkiewka, śmietana z nerkowców, sok z cytryny, sól i pieprz
czerwona: buraczki, jabłka, ogórki kiszone i cebula w kostkę+śmietana z nerkowców, musztarada, sok z cytryny, sól i pieprz.

Po obiedzie poszliśmy na spacer. Rodzice mieszkają pod lasem- spójrzcie jakie trofea przynieśliśmy do domu. W maju! :)




Pamiętacie kotkę mojej siostry, Petronelę? Pisałam jakiś czas temu o tym jak weszła do silnika ciężaróki i włączony po chwili silnik mocną ją poturbował, aż trzeba było amputować biduli ogon. Czas rekonwalescencji już minął, rany zagoiły się, sierść, w przeciwieństwie do ogona, odrosła, kicia jest w pełni sił i w humorze przednim, a mruczy głośniej niż kiedykolwiek. 



Bez ogona śpi się równie dobrze


A to synek Petronelki, Gustav (przez "fau" ;) )



A to umorusana po pachy (i pachwiny) Apolonia, sunia mojej siostry, zażywająca kąpieli po spacerze, gdyż błoto w koleinach na polach wspaniale imitowało okopy, tudzież inne fantazje wiejskiego psa z wybujałą aktywnością - w baseniku pełnym wody jest się najszczęśliwszym psem na świecie ;)





I na koniec wspomnę jeszcze, że przygotowując od rana te wszystkie smakołyki zapomniałam, że ja też jestem mamą. Rano, gdy stałam nad garami, moje córy wkroczyły do kuchni wręczając mi laurkę - duże już te moje buby, więc troszkę z przymrużeniem oka, wiadomo, ale i tak się wzruszyłam...


Pomysłowy bukiet ;)

Śniadanie dniomatkowe
Powiem Wam - fajna to była niedziela :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...