sobota, 23 marca 2013

Etyczny nabiał, czyli jogurt owsiany po raz pierwszy

Jogurt z owsa - gdy kilka miesięcy temu pierwszy raz natknęłam się na tego typu pomysł byłam zaskoczona ale i okropnie ciekawa jak takie cudo może smakować. Na zdjęciach wyglądał świetnie. Należało sprawdzić czy smakuje równie dobrze jak wygląda. Znów użyłam przepisu z I can't believe it's vegan blog  - jogurt też bierze udział w konkursie.
Okazuje się, że jest kremowo-aksamitny, minimalnie wyczuwalne są drobinki płatków. Porównałabym go do tradycyjnego jogurtu z dodatkiem otrębów na ten przykład, albo zarodków pszennych. Przed dodaniem owoców wyraźnie wyczuwalny był zapach fermentacji mlekowej. W końcowym produkcie zapach i kwaskowatość zniknęły, ale po zjedzeniu utrzymywał się na języku ten charakterystyczny posmaczek właściwy produktom, w których pracowały bakterie kwasu mlekowego. Jak wiadomo, funkcjonowanie tych dobroczynnych bakterii pozytywnie wpływa na przewód pokarmowy, ponoć mają właściwości antyrakowe, odpowiadają również za produkcję witamin z grupy B i K. Występują w produktach kiszonych i fermentowanych jak wina, kwasy (chlebowy, buraczany), żurach i w popularnych kiszonych warzywach. 
Owies, z którego wyprodukowałam jogurt też podlegał procesowi fermentacji. Choć to może wydawać się dziwne, jogurt ten do złudzenia przypomina popularne jogurty produkowane na bazie mleka zwierzęcego, ale jego produkcja nie powoduje jednak cierpienia żadnej żywej istoty.
No, chyba że cierpieniem nazwiecie oczekiwanie na porządne ukiszenie się płatków owsianych, co zajmuje jednak parę dni. Nie jest więc to danie dla niecierpliwych łakomczuchów... ;-)







Sami przyznacie, że wygląda bardzo nabiałowo... ;-)




Potrzebne będą:

  • 2 szkl. płatków owsianych (najlepiej górskie)
  • woda (źródlana lub z kranu przegotowana i ostudzona)
  • dowolne owoce (u mnie mrożone truskawki i mocno dojrzały banan)
  • łyżeczka cukru waniliowego (ew. odrobina aromatu waniliowego)
  • ew. cukier do smaku
Płatki zalać wodą tak, żeby woda była 2-3cm. powyżej poziomu płatków. Przykryć i odstawić w ciepłe miejsce (u mnie po prostu stało to na kaloryferze w lekko dokręconym słoiku). Po ok.5 godzinach porządnie zmiksować w blenderze i ponownie odstawić w ciepłe miejsce - tym razem sprawdzać "na węch", czy pojawia się charakterystyczny kwaskowy zapaszek - u mnie nastąpiło to dopiero po 2 dniach. 
Do produkcji jogurtu przystąpiłam po 3 dniach (4-go dnia rano), ale w moim przypadku było to chyba nieco zbyt wcześnie - po dodaniu owoców, kwasek prawie przestał być wyczuwalny - wolałabym jednak mocniej ukwaszony jogurt. Ale to jest dosyć indywidualna sprawa danego podniebienia - każdy musi obrać swój sposób przyrządzania tego smakołyku.
Gdy kwasowość osiągnie pożądany stan, zmiksować jogurt z resztą składników. Moim zdaniem banan był doskonałym pomysłem, gdyż to właśnie on nadał tej miłej, aksamitnej konsystencji.




Smacznego! :-)

1 komentarz:

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...