czwartek, 13 marca 2014

Buraki i spółka, krem oraz kwietniowe wydarzenie roku

To jest dwusetny post, będzie więc jubileuszowo akuratny oraz galowy - z odpowiednimi, wygładzonymi zdjęciami, bez żadnej prywaty w tle.
Ok, zacznę od tego, że zbliża się Tydzień Weganizmu organizowany przez Stowarzyszenie Empatia - w dniach 5-12 kwietnia będzie to już szósta edycja tej super imprezy. Ja miałam okazję brać udział jedynie i dopiero w zeszłorocznych obchodach, ale za to jako uczestnik potyczek kulinarnych (zerknijcie TUTAJ), czyli konkursu gotowania. Ach, cóż to były za przeżycia! W tym roku postanowiłam dać szansę innym i będę tam jako publiczność. Może nawet uda mi się przyprowadzić kilka mięsożernych koleżanek. W celach propagandowo-edukacyjnych rzecz jasna 8-)



W zeszłym roku dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy o weganizmie, zdrowiu, aktywizmie, wegańskim gotowaniu oraz poznałam masę ciekawych ludzi. Na samo wspomnienie mam takie...no, motyle w brzuchu ;)
Teraz też zaplanowano mnóstwo atrakcji. W warszawskiej edycji będą to:


- obchody 10-lecia Empatii
- pokaz gotowania przygotowany przez autorkę bloga Jadłonomia wraz z degustacją
- potyczki kulinarne - konkurs wegańskiego gotowania
- projekcja filmu Speciesism: The Movie i prezentacja o zwierzętach w kulturze
- wykład dr Macieja Trojana, autora książki "Na tropach zwierzęcego umysłu" o moralności w świecie zwierząt
- wykład o wegańskim żywieniu w sporcie
- spotkanie z dietetykiem
- wywiad na żywo z Andrew Westollem, autorem książki "Szympansy z azylu fauna"
- dwie akcje uliczne "Jestem zwierzęciem. Myślę, czuję. Chcę żyć"
- zniżki w sklepach, jadłodajniach, liczne konkursy
Wkrótce pojawi się szczegółowy program obchodów.

Wydarzenie na Facebooku, do którego warto się przyłączyć (zachęcam!): https://www.facebook.com/events/737152906324411/

Strona Tygodnia Weganizmu: http://wegetydzien.pl/

Tu można zapisać się, jeśli chcecie zorganizować Tydzień Weganizmu w swoim mieście: http://www.wegetydzien.pl/zapisy.php

Strona Stowarzyszenia Empatia: http://empatia.pl/

Zachęcam do wzięcia udziału - mnóstwo pozytywnych przeżyć, wspaniali ludzie i wspomnień co nie miara. Może będzie okazja się spotkać, co? :)

A sokoro o wegańskim jedzeniu mowa, to ostatnio zrobiłam dwa bardzo fajne dania, na które zasadzałam się już od dawna. Pierwsze to pieczone burgery z buraków - pieczone, gdyż zawierają mniej tłuszczu, choć jak czytam, wersja smażona (wysmażona na krwisto) jest ciekawsza w smaku. No nie wiem, nie próbowałam jeszcze. I jakiś czas nie wypróbuję.
Korzystałam z tego, puszkowego przepisu, choć na blogach spotkałam jeszcze przynajmniej dwa inne, niemal identyczne przepisy. I tu mam apel do blogerek i blogerów: Kochani, podawajcie źródło, z którego pochodzi przepis na Waszą potrawę. Jeśli nie do przepisu, to chociaż link do strony głównej bloga źródłowego. Skoro w necie znajduję trzy niemal identyczne przepisy na to samo danie, a w żadnym nie jest podlinkowane skąd dany przepis pochodzi, to ktoś tu nie jest do końca uczciwy. Gdy umieszczając przepis na swoim blogu niewiele w nim zmieniasz, a nie podajesz gdzie go znalazłaś/eś, czytelnik zakłada, że to Twój pomysł. A to przecież nie jest prawdą. Podawanie adresu, skąd przepis pochodzi nie ujmie Ci chwały, ani odbiorców. Wręcz przeciwnie. Tego po prostu wymaga netykieta i zwykła, ludzka uczciwość.

Ok, ale o burgerach przecież miało być. Jak dla mnie były nieco zbyt delikatne w smaku, ale starszej córce oraz Księciu Małżonku smakowały bardzo. W każdym razie ja postanowiłam je zaostrzyć karmelizowaną cebulką balsamico - podobny zestaw bardzo zasmakował mi w warszawskiej knajpce "W Gruncie Rzeczy" - TU relacja.



Do przygotowania burgerów potrzebne będą (przepis nieznacznie zmodyfikowany):

-2 szkl. startych na grubszym "oczku" surowych buraków
-1 i 1/2 szkl. ugotowanej kaszy jaglanej
-1/2 szkl. uprażonych ziaren słonecznika
-1/2 szkl. uprażonego sezamu
-1  posiekana, czerwona cebula
-1/2 szkl. bułki tartej (lub więcej, gdyby się ciasto nie chciało kleić)
-1/4 szkl. oleju
-3 łyżki mąki (może być pełnoziarnista)
-3 łyżki posiekanej natki pietruszki
-4 utarte na drobnej tarce ząbki czosnku
-sól&pieprz

Wszystkie składniki wymieszać porządnie (najlepiej ręką). Lepić burgery zwilżonymi dłońmi, układać na blasze piekarnikowej wyłożonej papierem do pieczenia.
Piec ok 30 minut (kontrolując jednak!) w temp 175 st. C z termoobiegiem (lub 200 bez termoobiegu). Po ok 20 minutach burgery przełożyć delikatnie na drugą stronę.



Burgery jedliśmy też normalnie, w bułce z warzywami i musztardą lub chrzanem.


Karmelizowana cebulka balsamico była moim marzeniem od wielu tygodni, ale się jakoś zebrać nie mogłam. Znów mnie dopadły obawy. No, ale w końcu...
Posiłkowałam się przepisem z bloga Tani weganizm.

Potrzebne będą:
-1/2 kg czerwonej cebuli
-2 łyżki oleju
-2 łyżki brązowego cukru
-2 łyżki octu balsamicznego
-sól do smaku (ja jak zwykle więcej niż mniej...)

Pokrojone w piórka cebule smażyć do zeszklenia. Dodać ocet balsamiczny i cukier i dusić ok. 30 minut mieszając (bo się przypala!) - w tym czasie cebula ma ściemnieć. Podlewać wodą lub, jak ja, połową kubka białego, słodkiego wina, oraz taką samą ilością soku z jabłek (miałam taki tłoczony na zimno)
Autor bloga poleca używać cebulki m.in. jako nadzienie do tart i do focacci. A przecież focaccia, to, od sylwestra, jeden z moich ulubionych wypieków.
No i ponoć koszt takiej karmelizowanej cebulki to jedynie 3 zł! Chociaż w wersji z winem i sokiem tłoczonym, to chyba jednak niekoniecznie ;)





No i hicior ostatnich dni - zupa 'ni z gruszki, ni z pietruszki' od Jadłonomii. Powiem Wam jedno - tak pysznej zupy dawno nie jadłam. Długo nie mogłam się do niej zabrać, bo mi te składniki jakoś tak nie pasowały. No i nie lubię pietruszek solo, a z gruszkami to już w ogóle...
Przynajmniej tak mi się wydawało.
A tu taka niespodzianka!


Tu też wklejam przepis niemal bez zmian - najbardziej znaczącą modyfikacją była zamiana mleka na kokosowe, co, wydaje mi się, dodało zupie takiej miłej słodyczy.
Ale nie mam pewności, bo przecież tylko taką, kokosową wersję jadłam.


Potrzebne będą:

-pół kilo korzeni pietruszki (choć mam poważne podejrzenia, że u mnie to jednak był pasternak)
-jedna gruszka
-łyżeczka suszonego tymianku
-około szklanki mleka (u mnie kokosowe)
-bulion warzywny w proszku 
-wrzątek
-oliwa
-sól i świeżo zmielony czarny pieprz
-prażone pestki słonecznika i dyni

Pietruszki pokrojone w plastry (bez przesady, nie muszą być cieniusieńskie!) smażyć ok 5 minut na oliwie w garnku, najlepiej takim stalowym z grubym dnem. Dodać pokrojoną na ćwiartki gruszkę i dusić przez kolejne 5 - 10 minut, do momentu, aż będą bardzo miękkie. Dodać bulion i wrzątek - tyle, żeby przykryło warzywa, i gotować ok pół godziny pod przykryciem, aż plastry pietruszki zmiękną. Potem już tylko dodać mleko, pieprz, tymianek i zmiksować na gładką masę - najlepiej blenderem ręcznym tzw. 'żyrafą'
Podawać posypaną prażonymi pestkami słon
ecznika i dyni.
Jeju jeju, jakie to było smaczne...!



I na koniec pyszna kawa rozpuszczalna przygotowana w kubku gorącego mleka ryżowego ze słodzikiem stewiowym.
Obok, jako zakąska, prażone pestki (te od zupy), żurawiny, oraz gigantyczne daktyle - mnie nasycił już jeden



I jeszcze ostatnie odkrycie dzięki Magdzie. W sumie nie jestem wielką fanką tego typu nuty, ale elektryzuje mnie sposób w jaki ta mała śpiewa.


9 komentarzy:

  1. ta zupa pietruszkowo-gruszkowa jest słodka nawet bez dodatku mleka kokosowego. :) pietruszki są słodkie, a co dopiero z dodatkiem gruszek. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie wiem co najbardziej wpłynęło na smak tej zupy, grunt że jest genialna :)

      Usuń
  2. super, że już teraz wspominasz o tygodniu weganizmu! może w tym roku uda mi się bardziej zorganizować :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj, przybądź koniecznie!
      przynajmniej na potyczki - fajna sprawa
      rok temu też się kiepsko ogarnęłam - w tym roku zamierzam wziąć udział w większości planowanych atrakcji - wtedy dałam radę tylko w dwóch, o ile dobrze pamiętam
      no, może w trzech
      jakoś tak...

      Usuń
  3. Też od dawna mam na nią chrapkę, ale zupy-kremy u mnie niestety muszą być z czymś (basmati, makaronem, chlebem - wiem, wiem, to barbarzyństwo ;-)) i dlatego jeszcze się nie zabrałam. Co by do tej pasowało, Twoim zdaniem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj, trudno mi doradzić, bo kremy to ja właśnie zjadam z jakimś ziarnem prażonym najchętniej albo zieleniną
      ale jeśli już, to może grzanki? razowe na ten przykład podprażone na suchej patelni
      albo na odrobinie rozgrzanego oleju, na który, tuż przed wrzuceniem kostek chleba, dodać sporą szczyptę czosnku granulowanego
      czy razowe grzanki są "czymś"? :)

      Usuń
    2. Są! Nie wymieniłam ich, ale bywały dodatkiem do kremów. Dzięki wielkie! :)

      Usuń
    3. Zrobiłam z grzankami :D Ciekawy smak, chociaż jak dla mnie jednak trochę zbyt słodka. Następnym razem spróbuję chyba bez gruszki ;-)

      Usuń
    4. mojej młodszej córce też ta słodycz nie do końca odpowiadała - mi i reszcie domowników wręcz przeciwnie, bardzo smakowała w takiej właśnie wersji :)

      Usuń

LinkWithin

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...