Ciężko mi się wyrwać do sklepu w obecnej sytuacji, zatem wymiatam z lodówki co się da.
Zostało mi pół rondla owsianki, z której zrobiłam kluseczki kładzione z "piaseczkiem" - smak mojego dzieciństwa. Kaloryczne jak nie wiem, ale co tam - ostatki przecież...
Potrzebne będą:
- owsianka (ok.2 kopiastych łyżek)
- 2 łyżki mąki
- mleko roślinne
- 1 łyżeczka cukru waniliowego
- 1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
- bułka tarta
- olej
- cukier puder
Do owsianki domieszać mąkę, proszek i tyle mleka, żeby konsystencja była dość gęsta, ale jednak powolnie lejąca się:
W szerokim, płaskim garnku zagotować wodę z solą i łyżką oleju (olej po to, żeby kluski łatwo się rozdzielały od siebie, jeśli będzie trzeba je później odgrzewać). Łyżkę do zupy zamoczyć w gotującej się wodzie, nabrać kawałek ciasta i wkładać do wody zanurzając łyżkę - ciasto samo się odklei. Klusek nie może być zbyt dużo we wrzątku - powinny pływać luźno.
Każdą partię gotować 6 minut od czasu, gdy po włożeniu ostatniej kluski woda zawrze.
Podawać posypane cukrem pudrem i polane zrumienioną na oleju bułką tartą .
Bułeczka być musi! Próbowałam ze śmietanką z nerkowców, ale to nie to...
A tu mój obiad - też w ramach czyszczenie lodówki - kotleciki ziemniaczano-ryżowe w sezamie sprzed kilku dni wraz z sosem pieczarkowym, oraz surówką z kapustą kiszoną i sałatką z pomidorów:
Na sałatkę potrzebne będą:
- pomidor
- szczypior
- sól&pieprz
- szczypta cukru
- 1 łyżka majonezu z fasoli
Pomidor i szczypior pokroić, wymieszać z resztą składników.
O matko jakie to dobre o.O
OdpowiedzUsuń