Na zdjęciu widać co weganka czyta podczas jedzenia zupy
Pomysł na drożdżówki też mi przyszedł podczas przeglądania wspomnianego bloga, gdyż przynajmniej parę razy widziałam zdjęcie nadziewanego drożdżowego ciasta, ale przepis to już moja własna modyfikacja ciasta na focaccię z poprzedniego, sylwestrowego postu. Miałam małą tremę, bo nie mam wprawy w pieczeniu drożdżowych ciast, a najlepsze drożdżówki robi moja teściowa. Ale wyszły zaskakująco smaczne i takie jak lubię - sprężyste i wilgotne.
Bułki wyglądają tak:
A robi się je tak:
Składniki na dwie blachy:
- ok.700 g mąki
- 400 ml letniego mleka (tu ryżowe)
- 50 g świeżych drożdży
- 1 łyżeczka soli
- 2 łyżki cukru
- 1 cukier waniliowy
- 1/3szkl oleju (można mniej, ale ciasto nie będzie wówczas delikatne, wilgotne i sprężyste)
- słoiczek dżemu (najlepiej domowego, bo te ze sklepu składają się głównie z owoców w galaretce - u mnie jeżynowy)
Następnie wyjąć ciasto z naczynia na posypaną mąką deskę, wyrównać je do wysokości ok 5cm i szklanką wycinać kawałki, które należy rozgniatać w palcach na placki, na których środek wykładamy łyżeczkę dżemu. Zbieramy brzegi ciasta nad dżemem (tworząc coś jakby woreczek, czy sakiewkę) i skleić je porządnie. Każdą bułeczkę układamy na wyłożonej papierem do pieczenia blasze i odstawiamy do ponownego wyrośnięcia w ciepłe miejsce.
Na koniec posmarować wodą, posypać kruszonką (wymieszać mąkę, cukier, cukier waniliowy, cynamon i olej). Piec w 175st. w termoobiegu około kwadransa.
I już!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz