Farsze były trzy. Pierwszy z odsmażanej fasolki z "piaseczkiem" (sąsiadka, za niewielką przysługę, obdarowała mnie wielką siatą eko fasolki prosto z ogrodu) i liśćmi młodych buraczków (tym razem z mojego eko ogródka) + szczypiorek i natka pietruszki.
-kostka tofu (Polsoja 200g)
-mleko roślinne dla nadania konsystencji
-płaska łyżka mąki ziemniaczanej
-płaska łyżka mąki pszennej
-szczypta soli kala namak (opcja) lub zwykłej
-pieprz (najlepiej z młynka)
-szczypta kurkumy
-ewentualnie szczypta czosnku granulowanego
Wszystkie składniki zmiksować na gładko dolewając mleko do uzyskania konsystencji naleśnikowego ciasta. Wylewać porcję ciasta na kroplę rozgrzanego na patelni oleju. Patelnia powinna być dosyć mocno rozgrzana (bez przesady jednak) - po wylaniu ciasta zmniejszyć płomień do minimum i przykryć patelnię pokrywką.
Z tej ilości ciasta wyszły mi dwa duże i jeden mniejszy omlet.
Drugi omlet wypełniony był soczewicą podsmażaną z cebulą i cynamonem (dokładniejszy przepis podam niebawem) + pomidor, szczypior, natka, sól&pieprz.
I to chyba już wszystko.
A nie, jeszcze koty:
...i muzyka.
Klasyczna.
Mnie z kolei po tofu boli żołądek a czytałam ze soja jest ciężkostrawna :(
OdpowiedzUsuńmoże u Ciebie to rodzaj nietolerancji? moja córka też nie może jeść tofu - ma objawy alergiczne - pieczenie w ustach i gardle.
Usuńja dobrze znoszę tofu, ale fakt, że nie przesadzam z jego ilością w diecie.
Jakże one pięknie wyglądają ... Dla mnie byłyby pyszne :D a po tofu nic mi nie jest na szczęście ...
OdpowiedzUsuńna szczęście :)
UsuńWłaśnie robię ♡
OdpowiedzUsuńi jak?
Usuń