Zimno, coraz zimniej. Zima zadymką zawiewa i zamiata. Chce się ciepła, ciepłych warstw odzieży oraz innych fałd izolujących. Jedzenie najlepiej sute i pikantne.
Zostało mi trochę UGOTOWANEJ FASOLI JAŚ (tej od smalcu) - tak ze dwie garście może. Podsmażyłam 2 CEBULE, kawałek PAPRYKI (pokrojonej jakoś drobniej), dodałam SÓL, PIEPRZ, PAPRYKĘ WĘDZONĄ, a także sporo MAJERANKU i HARISSY oraz CZOSNKU GRANULOWANEGO. Dusiłam chwilę, dodałam PRZECIER POMIDOROWY i rozrzedziłam trochę wrzątkiem. Sos jest dość wodnisty, zagęściłam więc i dosłodziłam utartą na drobnej tarce POŁÓWKĄ JABŁKA. Na koniec dodałam FASOLĘ. Całość podgrzewałam jeszcze kilka minut mieszając.
Najlepiej smakuje gdy postoi i smaki przegryzą się, posypane prażonym na patelni SŁONECZNIKIEM i posiekanym SZCZYPIOREM (to zestawienie ostatnio dodaję do wszystkiego) oraz CHLEBEM RAZOWYM.Tu spożywam fasolkę na śniadanie. Za oknem kosmiczna, marsjańska zima.
Podarunki dla rodziców.
Pesto ze słonecznika i rukoli - do pracy
...i w pracy na tacy.
A tu pesto na kanapce budzące żywe zainteresowanie Kiciusia
Śniadanie z pesto. Czerwony proszek to harissa - ostatnio jadam ostrzej niż zwykle.
Resztki pesto posłużyły do wykonania mokrej części panierki do kotletów sojowych (których, jak zauważam, nie uwieczniłam na zdjęciu). W pracy bardzo zasmakowały jednej takiej znajomej.
Dzisiejsze curry z mrożonką warzywną, soczewicą i mlekiem koko - tu na śniadanie
...i wersja w pudełku.
Wędrówka przez Arktykę
Arctic Monkeys
Pyszne jedzonko :)
OdpowiedzUsuńponoć najpierw je się oczami ;)
Usuńdzięki :)
Ten kociak wąchający pesto to cudna reklama weganizmu :D
OdpowiedzUsuńfaktycznie ;)
UsuńKotek się zna na dobrym jedzeniu! :D
OdpowiedzUsuń