Niegdyś, w Chinach, składnik ten produkowany był z popularnego glonu kombu i to jeszcze było OK.
Obecnie w przemyśle stosuje się glutaminian pochodzący z fermentacji bakteryjnej cukrów, melasu lub skrobi.
dosyć ciekawie na ten temat TUTAJ, TUTAJ oraz TUTAJ
Podobnie dwa kolejne, bardzo popularne poprawiacze smaku E627 (10-20x silniejsze działanie od glutaminianu!) i E631
Dla zainteresowanych TUTAJ jest tabelka z kolorowymi oznaczeniami wykazująca czy dany składnik (skoro juz się decydujemy na jego używanie) jest wegański czy też nie - warto sobie druknąć i nosić w portfelu. Link dostałam od Katarzyny Biernackiej - prezeski Stowarzyszenia Empatia - zadałam pytanie w sprawie potyczek kulinarnych, w których, mam nadzieję, wezmę udział, ale temat się rozwinął. Polecam też (bo i mi polecono...) zaglądanie na Forum Empatii - powiem Wam, że zaglądam tam niekiedy, ale najwyraźniej zbyt rzadko. Zachęcam Was jednak do tego, gdyż jest tam (oraz na stronie Empatii) cała masa przydatnych informacji, dzięki którym nie będziecie mieli takich wpadek, jak moja.
W każdym razie nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło - wpadka zaliczona, przyznaję się bez bicia, ale i kolejna wiedza zdobyta oraz puszczona w wirtualną przestrzeń ku przestrodze.
A tu pizza z tym nieszczęsnym chili z kostką Winiar - pomijając niepożądany składnik, dodanie chili do pizzy+pieczarki, kuku, tymianek, czosnek gran oraz cebula oczywiście, to całkiem niezłe połączenie. Wypróbuję niebawem z sosem bolognese z soczewicy
W ogóle mam ostatnio wyjątkowe upodobanie do cebuli
10 dni później |
najlepiej surowej na kanapkach - to chyba długi i śnieżny przednówek spowodował, ze czuję potrzebę uodpornienia się w ten sposób - tu z pastą z soczewicy
może być też czerwona, smażona w towarzystwie czosnku (2 wielkie zęby w plasterkach) i innych dodatków - tak nieco na sposób chiński, skoro już jesteśmy w temacie. Może tu już mniej uodparnia.
Plus sezam w ziarnach i w oleju.
Popijam też wodę z kiszenia ogórków - domowej roboty mojej przyjaciółki Kamili - powiem Wam, pychota
Choć pewnie dla koneserów... ;-p
Wyborne dzisiejsze śniadanie - musli z sojowym mlekiem czekoladowym+sezam.
Sezam to mój kolejny bzik kulinarny - tu możliwe że spowodowany zapotrzebowaniem na wapń po złamaniu nogi - sypię go do co drugiej potrawy.
Wiosna napełnia mnie energią. Wczoraj wpadłam w jakiś szał porządków - umyłam dwa wielkie okna, jedno wielkie lustro, uprałam masę ubrań, poodkurzałam i umyłam podłogi. Ech, jeszcze tylko wypiorę zasłony i będzie można się do śniadania wielkanocnego szykować... ;)
Teraz za to leże i odpoczywam. Tzn moja noga. I słucham muzyki. Mówiłam, że lubię Pearl Jam?
Mogę Cię trochę uspokoić co do E635. Pytałem u źródła i zostałem zapewniony, że rybonukleotydy disodowe w produktach Winiar nie są pochodzenia zwierzęcego.
OdpowiedzUsuńO, dobrze wiedzieć! Dzięki za info :)
UsuńAle póki co zraziłam się do tego typu pomocy kulinarnej i na pewien czas dam sobie spokój z podobnymi eksperymentami. Poza tym zdrowiej tak ;)
A czy Winiary pod pojęciem pochodzenia zwierzęcego rozumie również, że nie pochodzi z ryb?
Usuńmyślę, że w tym wypadku ryby to też zwierzęta ;)
UsuńNatomiast Nardowy Instytut Zdrowia Publicznego ma troche inne zdanie - https://www.pfpz.pl/nowosci/?id_news=4076&lang_id=1
OdpowiedzUsuń